ROZMOWA z Rafałem Przybylskim, rozgrywającym reprezentacji Polski i Azotów Puławy
Reprezentacja Polski, przygotowująca się do mistrzostw Europy, rozegrała turniej towarzyski w Gdańsku. Azoty Puławy były reprezentowane w kadrze przez czterech piłkarzy: Przemysława Krajewskiego, Roberta Orzechowskiego, Piotra Masłowskiego i powołanego dodatkowo Rafała Przybylskiego. W zespole Rosji wystąpił też inny puławianin, bramkarz Wadim Bogdanow.
- Pod nieobecność Krzysztofa Lijewskiego i Michała Szyby trener Michael Biegler testował zmienników na prawym rozegraniu...
– Ze swojego występu jestem zadowolony. Grałem w sumie 30 minut, do czasu, kiedy nie zaczęły się problemy z łydką. Mogę jedynie żałować, że przytrafiła mi się kontuzja, która wyeliminowała mnie z gry w finale z Hiszpanią. Starałem się robić swoje i dać z siebie wszystko. Rzuciłem Rosji trzy bramki. Bardzo bym chciał wziąć udział w kolejnym zgrupowaniu kadry, już bliżej styczniowych mistrzostw Europy. Jednak to od decyzji trenera zależy, czy nadal będzie mnie powoływał.
- Jak poważna jest kontuzja?
–Więcej o moim stanie zdrowia będę wiedział po badaniu USG. Sądzę, że w najgorszym wypadku przerwa w zajęciach potrwa co najwyżej dwa tygodnie.
- Azoty miały w kadrze czterech reprezentantów. To nie zły wynik.
– Nie zapominajmy, że w kadrze B, w Wągrowcu, był jeszcze nasz kolejny bramkarz Sebastian Zapora. Azoty mają bardzo wartościowych zawodników, co przekłada się na wyniki w rozgrywkach ligowych.
- Otrzymał pan powołanie w trybie awaryjnym.
– W środę miałem w telefonie nieodebrane połączenie od drugiego trenera reprezentacji narodowej Jacka Będzikowskiego. Oddzwoniłem i już wiedziałem, że mam się zjawić na zgrupowaniu pierwszego zespołu. Zaproszenie od selekcjonera kadry zawsze jest wielkim wyróżnieniem i szansą na pokazanie się z jak najlepszej strony. Szybko spakowałem się i jeszcze tego samego dnia byłem w Gdańsku.
- Finał z Hiszpanią, przegrany 20:23, obnażył braki polskiego zespołu. Widać, że w większości zmiennicy nie mieli pomysłu na czwartą drużynę świata?
– Mieliśmy nieco słabszy początek, co później odbiło się na meczu i wyniku. Gdyby jednak spotkanie trwało 10-15 minut dłużej koledzy odrobiliby straty i wygrali z Hiszpanami.
- Już w piątek wrócicie na ligowe parkiety. Waszym wyjazdowym przeciwnikiem będzie rewelacyjny beniaminek KPR Borodino Legionowo. Nie będzie łatwo o punkty?
– Rywale skompletowali bardzo ciekawy skład. Gra u nich także nasz kolega z Puław Paweł Kowalik. Każdy przeciwnik, który gości w Arenie Legionowo ma problemy. Rozgrywający nieźle grają z obrotowym, KPR ma dobrych rzucających z drugiej linii. Na pewno czeka nas trudne spotkanie.