LUK AZS UMCS - San-Pajda 0:3. Walec przejechał lublinianki po raz trzeci

W dwóch wyjazdowych spotkaniach ekipa z Lublina nie miała zupełnie nic do powiedzenia. Najlepiej świadczy o tym fakt, że najwięcej w ciągu sześciu partii ugrała zaledwie 17 punktów. W sobotę gospodynie postanowiły jeszcze raz spróbować znaleźć sposób na faworyta do awansu. W pierwszej odsłonie trwała wyrównana walka. „Biszkopty” odskoczyły na 9:5, ale akademiczki się nie poddawały i w końcówce tablica wyników wskazywała rezultat 16:16.

Wydawało się, że będzie szansa, żeby wygrać chociaż jednego seta. Niestety, w kluczowych fragmentach przyjezdne znowu pokazały klasę i finiszowały serią 9:4, wygrywając ostatecznie do 20. Kolejne odsłony? Powtórka z Jarosławia, bo drużyna trenera Rutkowskiego niewiele była w stanie zdziałać. Rywalki od początku dominowały i zarówno w drugiej, jak i w trzeciej odsłonie triumfowały 25:13. A to oznacza koniec sezonu dla LUK AZS UMCS. San-Pajda może się za to pochwalić przedłużeniem imponującej serii zwycięstw z rzędu. Ta sięgnęła już 24 meczów!

– Po raz trzeci przejechał nas walec. To bardzo bolesne, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Rywalki mają o wiele większy budżet. Znowu rozegrały też bardzo dobre spotkanie, my nie mamy w zespole takich armat, jak one – ocenia Jacek Rutkowski cytowany przez klubowy portal akademiczek.

W drugiej parze półfinałowej nie ma jeszcze rozstrzygnięcia. W rywalizacji Pogoni Proszowice z Halembą Ruda Śląska pierwsza z drużyn wygrała niespodziewanie w weekend oba wyjazdowe spotkania. Wcześniej przegrała jednak jeden mecz u siebie. Pogoń, która wyeliminowała w pierwszej rundzie Tomasovię jutro będzie miała okazję zakończyć sezon kolejnego z zespołów.

LUK AZS UMCS Lublin – MKS San-Pajda Jarosław 0:3 (20:25, 13:25, 13:25)

LUK AZS UMCS: Gieroba, Konop, Najmrocka, Nejkauf, Karpiuk, Bogusz, Bogdańska (libero) oraz Obszyńska, Urbańska, Zielińska, Pawlik.

Stan rywalizacji: 0-3, awans: San-Pajda.