W drugiej kolejce LUK Politechnika przegrał na wyjeździe ze Stalą Nysa 0:3
Gospodarze to jeden z najpoważniejszych kandydatów do awansu do PlusLigi. Na inaugurację miejscowi nie mieli problemów z ograniem u siebie SMS Spała 3:0. Faworytem byli podopieczni trenera Krzysztofa Stelmacha. – Nie powiem żebyśmy bali się beniaminka, ale doskonale wiedzieliśmy, że jest to beniaminek tylko nazwy. Grają w tej drużynie zawodnicy doświadczeni z występów w I lidze – mówi trener Stali.
W pierwszym secie do pewnego momentu zespoły grały punkt za punkt. Dopiero w końcówce miejscowi odjechali z wynikiem i zwyciężyli 25:20. W drugiej lublinianie napsuli faworytowi sporo krwi mocnym serwisem. Niestety, nie kończyli piłek, słabiej prezentowali się w obronie. Efektem była porażka 22:25. W trzeciej odsłonie lublinianie ugrali jedno „oczko” mniej. – Zmierzyliśmy się z zespołem, który jest faworytem do wywalczenia awansu. Naszym celem było zaprezentowanie dobrej siatkówki i walka o każdą piłkę. Jeśli chodzi o wspomnianą walkę i zaangażowanie, to myślę, że stanęliśmy na wysokości zadania. Podjęliśmy rękawicę, ale jeżeli chce się wygrywać z taką drużyną, jak Stal Nysa, to trzeba wykorzystywać szanse, na które ciężko się pracuje. Niestety my tego nie zrobiliśmy i to nas boli. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, bo do pewnego momentu graliśmy jak równy z równym, lecz uciekały nam końcówki. Najlepsze ekipy cechuje to, jak zachowują się w sytuacjach, po których ważą się dalsze losy meczu. Tym razem rywale wykorzystali swoje doświadczenie i udowodnili, że są groźni. Być może zabrakło nam niewiele, ale za niezłą grę punktów się nie przyznaje – podsumował po meczu trener LUK Politechniki Maciej Kołodziejczyk.
Stal Nysa – LUK Politechnika Lublin 3:0 (25:20, 25:22, 25:21)
Stal: Bućko, M’Baye, Krzysiek, Schamlewski, Szczurek, Łapszyński, Czunkiewicz (libero).
LUK Politechnika: Rusin, Zrajkowski, Wierzbicki, Stolc, Sterna, Oroń, Cabaj (libero) oraz Goss, Durski, Szaniawski.
MVP: Bartosz Krzysiek (Stal).