Kibice Avii nie mają w tym sezonie łatwego życia. Ich drużyna nadal gra w kratkę. W sobotę podopieczni trenera Krzysztofa Lemieszka znów schodzili z parkietu w roli przegranych. Tym razem gospodarze nie dali rady MKS MOS Będzin 1:3.
– Jeśli zagramy z takim zaangażowaniem jak z Suwałkami, powinniśmy znowu wywalczyć komplet punktów – zapowiadał przed sobotnim spotkaniem libero Avii, Mariusz Kowalski. – Jesteśmy zmobilizowani i powalczymy o zwycięstwo – mówił atakujący Dominik Wójcicki.
Świdniczanie mieli z podopiecznymi trenera Rafała Legienia rachunki do wyrównania. "Żółto-niebiescy” przegrali 2:3 z Będzinem, w trzeciej rundzie Pucharu Polski. Sobotnie spotkanie Avia nie będzie mile wspominać.
Pierwsza i druga partia toczyły się pod dyktando przyjezdnych. Wprawdzie w drugim secie miejscowi prowadzili 6:3, ale im bliżej końca, tym inicjatywę zaczęli przejmować siatkarze z Zagłębia Dąbrowskiego.
Po niezłym grze blokiem na początku i atakach Dominika Wójcickiego i Marcina Jarosza, później zrobiło się nerwowo. Świdniczan wybiły z rytmu, ich zdaniem, błędne decyzje sędziów. Nie obyło się bez protestów, a co za tym idzie, także żółtej kartki i straconego kolejnego punktu. Avia prowadziła już tylko 8:7. Chwilę później był remis 16:16. Końcówka nie była jednak mocną stroną miejscowych, którzy przegrali 23:25.
Gospodarzom udało się wygrać jedynie trzeciego seta. Po początkowym prowadzeniu Avii 5:2, dosyć długo grano punkt za punkt. Z dobrej strony przy serwisie pokazali się Marcin Kantor z Będzina i Michał Baranowski w ekipie gospodarzy. Skutecznym blokiem, na Kantorze, popisał się Rafał Gosik i świdniczanie wyszli na prowadzenie 18:16.
Kluczowa, dla ostatecznego rozstrzygnięcia w tej partii, była akcja gości. Rywale pomylili się w ataku, a za komentowanie decyzji sędziowskich, rozgrywający Dariusz Syguła ujrzał żółty kartonik. W efekcie, na tablicy było już 21:19. Partia zakończyła się wygraną Avii.
Większą odpornością psychiczną w końcówce, w czwartym secie, wykazali się goście. Najpierw w aut zaserwował Michał Baranowski, potem atak Wojciecha Pawłowskiego zatrzymał się na bloku MKS. Tym samym kolejna porażka, już siódma w tym sezonie, stała się faktem.
Avia Świdnik – MKS MOS Będzin 1:3 (21:25, 23:25, 25:22, 23:25)
Avia: Makowski, Jarosz, Guz, Baranowski, Staniewski, Wójcicki, Kowalski (libero) oraz Gosik, Pawłowski, Michalski.
Będzin: Syguła, Miller, Kantor, Dzierżanowski, Zborowski, Świechowski, Potera (libero) oraz Łapuszyński, Kaźmierski, Antosik, Mędrzyk.
Makowski: Zagrywka bez „ognia”
– Podeszliśmy do meczu z Będzinem tak samo skoncentrowani, jak do spotkania z liderem z Suwałk. Różnica polega na tym, że byliśmy w nieco słabszej dyspozycji od przeciwników.
• Gdybyście, choć w połowie zagrali tak zagrywali, jak podczas spotkania ze Ślepskiem, punkty mogły zostać w Świdniku.
– Zagrywka wybitnie nam nie „zaskoczyła” nam. W całym spotkaniu, o ile dobrze pamiętam, zagraliśmy tylko dwa asy serwisowe. Jakby tego było mało, nie kończyliśmy też kontr. Na przyjęciu w Będzinie, grał libero Michał Potera. Według mnie był najlepszym zawodnikiem w drużynie gości, a sądzę, że również w meczu.
• Była okazja wygrania czwartego seta i doprowadzenia do tie-breaka?
– Uważam, że mieliśmy okazję na zwycięstwo już w drugiej partii. Zabrakło opanowania i spokoju.
• Do miejsca w ósemce brakuje wam już pięciu punktów.
– Mamy trzech słabszych rywali: Energetyka Jaworzno, Pekpol Ostrołękę i SMS Spała. Powinniśmy sobie z nimi poradzić.