Koszykarze TBV Start Lublin w sobotnim meczu z Polfarmexem Kutno mają realne szanse na pierwsze zwycięstwo w sezonie
Czerwono-czarni fatalnie rozpoczęli obecne rozgrywki i zajmują przedostatnie miejsce z czterema porażkami na koncie. – Mając taki bilans w żadnym meczu nie jesteśmy faworytem. Myślę jednak, że Polfarmex to zespół w naszym zasięgu. Oni też mają słabsze dni i przegrali chociażby z AZS Koszalin. Graliśmy z nimi zresztą na turnieju przedsezonowym i toczyliśmy wyrównaną walkę (porażka 69:77). Potrzebujemy zwycięstw jak tlenu – mówi Michał Jankowski, zawodnik TBV Startu.
Wiele będzie zależeć od dyspozycji Douga Wigginsa. O tym, jak jest to ważny zawodnik dla lublinian, przekonaliśmy się przed tygodniem w meczu z Energą Czarnymi Słupsk, gdy zabrakła Amerykanina z powodu urazu pleców. Podopieczni Andreja Żakelja prowadzili przez większość spotkania, ale w końcówce wyraźnie opadli z sił, a ich akcje straciły właściwe tempo. Jednym z powodów tego stanu był brak zmiennika dla Jana Grzelińskiego. 22-latek zagrał przez 32 minuty i w końcówce popełnił kilka prostych błędów wynikających z braku sił. Wiggins na szczęście wrócił już do treningów i istnieje spora szansa na jego występ w Kutnie.
Polfarmex również ma swoje problemy. W niedzielę podopieczni Jarosława Krysiewicza niespodziewanie przegrali z Asseco Gdynia. I w tym wypadku również główną przyczyną porażki były kontuzje kluczowych zawodników. Devante Wallace i Grzegorz Grochowski przebywali na parkiecie po jedenaście minut i obaj nie zdobyli ani jednego punktu. Nic jednak dziwnego skoro ostatnio więcej czasu niż na treningach spędzali w gabinetach lekarskich. Narzekał szczególnie Wallace, który skręcił staw skokowy.
– Mam nadzieję, że uda nam się potrenować przez kilka dni w pełnym składzie. To pozwoli nam właściwie przygotować się do meczu z TBV Startem – dodał Jarosław Krysiewicz. Sobotni mecz w Kutnie rozpocznie się o godz. 17.30.