W miniony weekend z zaplanowanych ośmiu spotkań odbyło się tylko pięć.
- My to mamy szczęście - śmieje się Sławomir Kozłowski. - Ale powiem szczerze, że teraz jest mi na rękę przełożenie tego meczu, bo z powodu kontuzji ze składu wypadli mi Jarosław Duda i Daniel Bondarenko, a za kartki nie mógł grać Jarosław Caboń. Teraz ci kontuzjowani będą mieli szansę dojść - dodaje trener.
Sprawcą całego zamieszania jest pogoda. Piłkarzom nie przeszkadza już śnieg, jak to zwykle bywało, ale lejący się z nieba szerokimi strumieniami deszcz. Z tego właśnie powodu, oprócz meczu w Lublinie, odwołano też spotkania w Kazimierzu pomiędzy Orłami a Czarnymi Dęblin oraz w Tomaszowicach gdzie BKS miał podejmować Orion Niedrzwica.
Ta sytuacja to spory problem dla klubów, zwłaszcza dla zespołów gości. Muszą bowiem dwukrotnie ponosić koszty dojazdu na mecz. Regułą jest, że spotkanie zostaje przełożone na środę. I tu kolejny kłopot. Bo środek tygodnia nie jest wymarzonym terminem gry dla piłkarzy w "okręgówce”, którzy w tym czasie pracują lub się uczą.
- Znowu mamy w "plecy” dwa mecze. Ale w takich okropnych warunkach pogodowych nie ma sensu grać. W niektórych miejscach na Sygnale woda była równo z trawą. Szkoda zdrowia zawodników i boisk - przekonuje Kozłowski.