

Po poniedziałkowym zwycięstwie PGE Start w Warszawie można powiedzieć, że finałowa seria zaczyna się od nowa. Jedyna różnica polega na tym, że teraz gra toczy się już tylko do dwóch zwycięstw, a więc ekipa, która w środę odniesie sukces będzie już bardzo blisko mistrzostwa Polski.

Start, dzięki poniedziałkowej wiktorii, odzyskał przewagę własnego parkietu. – Poniedziałkowe zawody były bardzo trudne. W trzeciej kwarcie Legia nas dogoniła, ale my trzymaliśmy się założeń i zdołaliśmy wygrać. Myślę, że to był ważny moment tego finału. Nie daliśmy się dogonić rywalom i odpowiedzieliśmy przeciwnikowi – powiedział Michał Krasuski, koszykarz PGE Start. – Kiedy Legia odrobiła straty, to wydawało się, że może nas złamać. Tymczasem wyszliśmy z opresji i zwyciężyliśmy. Rywale grali bardzo fizycznie, ale nie zdołali nas złamać. W tej serii każdy mecz jest na styku, a o końcowym wyniku decyduje jedno czy dwa posiadania. Aby wygrywać, musimy popełniać jak najmniej błędów mentalnych, które owocują przestojami w zdobywaniu punktów. Liczę na naszych kibiców. Wiem, że wypełnią oni szczelnie halę Globus. Legia wygrała 13 z 14 ostatnich meczów wyjazdowych. Oni może mają więcej umiejętności koszykarskim. Moi zawodnicy też je posiadają, ale my chcemy dodać do tego olbrzymie zaangażowanie – dodaje Wojciech Kamiński, trener PGE Start.
Warto wspomnieć, że w międzyczasie stawka finału wzrosła jeszcze bardziej. Wszystko przez decyzję władz Koszykarskiej Ligi Mistrzów, która dość nieoczekiwanie przyznała mistrzowi Polski bezpośrednie miejsce w fazie grupowej tych rozgrywek. Wicemistrz natomiast wystąpi w eliminacjach tych rozgrywek.
Środowy mecz rozpocznie się o godz. 20.30. Bezpośrednią transmisję z hali Globus przeprowadzi Polsat Sport 1.
