FOT. KS WISŁA PUŁAWY
Po pięciu meczach bez wygranej najwyższy czas na przełamanie. Wisła Puławy w sobotę gra u siebie z ostatnim w tabeli Zniczem Pruszków. Start meczu zaplanowano na godz. 18
W poprzednim sezonie oba kluby występowały w II lidze. Na koniec sezonu Znicz zajął jednak drugie miejsce i wywalczył bezpośredni awans. Wisła miała rozgrywać baraże z MKS Kluczbork, ale skorzystała na kłopotach Zawiszy Bydgoszcz i ostatecznie z czwartego miejsca także wywalczyła promocję.
Początek sezonu to świetna postawa puławian, którzy wywalczyli siedem punktów w trzech spotkaniach. Niestety kolejne mecze, chociaż często wyrównane kończyły się porażkami lub remisami. W efekcie, drużyna Roberta Złotnika czeka na komplet punktów właśnie od trzeciej serii gier. W Pruszkowie nastroje są jeszcze gorsze. Znicz po ośmiu występach ma na koncie ledwie dwa „oczka” i zamyka tabelę zaplecza ekstraklasy. Przegrał już sześć razy. Światełko w tunelu pojawiło się po ostatniej, minimalnej porażce z Podbeskidziem (0:1).
Trener Złotnik będzie miał już do dyspozycji Mateusza Pielacha i Sebastiana Głaza. Obaj od poniedziałku ćwiczą na pełnych obrotach. Środkowy obrońca Dumy Powiśla miał pauzować znacznie dłużej. – Była potrzeba, żeby wrócić wcześniej, bo wyniki nie są zadowalające. Cieszę się, że się udało – przyznaje popularny „Benny”. I dodaje, że wraz z kolegami jest rozczarowany ostatnimi rezultatami Wisły. – Przegraliśmy kilka spotkań z własnej winy. Popełnialiśmy proste i głupie błędy. Wszyscy nas chwalą za grę, ale niestety punktów z tego nie ma. Wszyscy się już przekonaliśmy, że jeden błąd w tej lidze oznacza gola dla rywali. W tej sytuacji trzeba się ich wystrzegać.
Najbliższy rywal Dumy Powiśla ma w składzie kilka znanych nazwisk. Jest były gracz Legii Warszawa i Górnika Łęczna Adrian Paluchowski, kiedyś wielki talent ze stołecznego klubu Aleksander Jagiełło, czy syn Dariusza Kubickiego – Patryk. Znicz do tej pory zdobył zaledwie cztery gole. To najgorszy wynik w I lidze. Postawa defensywy także pozostawia wiele do życzenia, bo bramkarz Piotr Misztal musiał już sięgać do siatki 15 razy.
– Moim zdaniem to będzie bardzo trudne spotkanie. Znicz był dla nas zawsze niewygodnym zespołem. A teraz dodatkowo obawiam się, że nie będą chcieli z nami grać w piłkę, tylko ustawią się w defensywie i będą czekali na to, co my zrobimy. Wszystko jest jednak w naszych nogach i przede wszystkim głowach. Musimy się przełamać w sobotę – dodaje Mateusz Pielach.