Wisła Puławy znowu zagra w weekend przed własną publicznością. W sobotę o godz. 15 na stadionie, przy ul. Hauke-Bossaka zamelduje się GKS Tychy. Gospodarze spróbują wynagrodzić kibicom wpadkę sprzed tygodnia. Przegrali wówczas z Olimpią Zambrów 1:2
– Na pewno zrobimy bardzo dokładną analizę naszego meczu z Olimpią. Myślę, że w pojedynku z Tychami zobaczymy już inny zespół. Zostały nam jeszcze dwa mecze i postaramy się zdobyć kolejne punkty. Zakładaliśmy zdobycie 39 „oczek” i nadal jest na to szansa, bo teraz mamy 33 – mówi Bohdan Bławacki, trener „Dumy Powiśla”.
I dodaje, że ma nadzieję na powrót do Jarosława Niezgody. – Jest na to szansa. Gorzej wygląda sytuacja z pozostałymi, kontuzjowanymi piłkarzami. Nie będzie z nami Konrada Nowaka, Patryka Sobczaka, a pauzował ostatnio także Tomasz Sedlewski. Mamy tych, których mamy i jakoś będziemy musieli sobie poradzić.
Działacze i sztab szkoleniowy Wisły myślą już o rundzie wiosennej. W treningach ekipy z Puław uczestniczą ostatnio Paweł Socha i Mateusz Kompanicki. Pierwszy jest zawodnikiem Górnika Łęczna, ale rundę jesienną spędził na wypożyczeniu w Lubliniance. Bronił dobrze i w 19 meczach puścił tylko 13 goli. Mniej bramek straciły jedynie Resovia (11) i Motor (12), ale obie ekipy mają do rozegrania zaległe spotkania. Kompanicki, to gracz Lewartu Lubartów, który świetnie spisuje się w III lidze. 19-latek w 18 występach zapisał na swoim koncie dziewięć goli i jest w czołówce najlepszych strzelców grupy lubelsko-podkarpackiej.
Wcześniej pod okiem Adama Piekutowskiego na treningach Wisły ćwiczył również Mateusz Prus. 25-latek kilka lat spędził w Holandii, gdzie reprezentował barwy Rody Kerkrade. Tam swoją przygodę w „Kraju Tulipanów” rozpoczynał także Przemysław Tytoń. Prus później wrócił do Polski, ale nie zagrzał miejsca na dłużej ani w Ruchu Chorzów, abi Chrobrym Głogów. W rundzie jesiennej nie zakładał koszulki żadnego klubu.
– Chcemy zapraszać wyróżniających się chłopaków z regionu i sprawdzić, jak wypadną na tle naszych zawodników. Droga do transferów jest jednak bardzo daleka. W najbliższym czasie tych sprawdzianów może być więcej – przyznaje Kamil Dylda, dyrektor sportowy w klubie z Puław. To samo dotyczy ewentualnego zatrudnienia Prusa. – W przypadku Mateusza obie strony skorzystały. My zobaczyliśmy, że jest w dobrej formie, bo na treningach wyglądał naprawdę dobrze. On z kolei pozostaje bez klubu, więc też mógł się sprawdzić. Ma jednak wyższe ambicje niż druga liga, dlatego jeszcze zobaczymy, co z tego wyjdzie.