Rozmowa z Jakubem Kępą, dyrektorem sportowym Speed Car Motoru Lublin.
• Czy warunki negocjowania z zawodnikami w PGE Ekstralidze zaskoczyły pana w jakiś sposób?
– Obecny sezon transferowy był jednym z bardziej specyficznych okresów, w związku z większymi finansami, jakie otrzymają kluby ekstraligowe za transmisje telewizyjne. Zespoły, będące w Ekstralidze, zdecydowały się na przedłużanie istniejących umów ze swoimi zawodnikami, a w efekcie nie mieliśmy możliwości pozyskania zawodników ze ścisłej czołówki.
• Kto był pierwszym żużlowcem na pana liście życzeń?
– Nie ma to większego znaczenia na ten moment.
• Czy Mikkel Michelsen i Grzegorz Zengota będą liderami Speed Car Motoru Lublin?
– Czas pokaże, są to na pewno zawodnicy, którzy mają wiele do udowodnienia. Grzegorz ma spore doświadczenie ekstraligowe, natomiast Mikkel podniósł znacząco swój poziom sportowy, co powinno przełożyć się na większe zdobycze punktowe.
• Wiktor Lampart i Wiktor Trofimow jr. mogą być jednym z czołowych juniorskich duetów w PGE Ekstralidze?
– W związku z tym, iż nie udało się pozyskać lidera ze ścisłej czołówki światowej, nasze działania skupiliśmy na pozyskaniu drugiego mocnego juniora, jakim będzie zapewne Wiktor Trofimow jr. Po formacji juniorskiej klubu z Leszna powinna być to jedna z mocniejszych par juniorskich.
• Dlaczego do zespołu nie dołączył żaden z zawodników z czołówki Speedway Grand Prix?
– Większość zawodników z cyklu Grand Prix utrzymała kontrakty w aktualnych klubach. Z tego co się orientuję, jedynym zawodnikiem z cyklu GP, który zmienił otoczenie jest Martin Vaculik, z którym prowadziliśmy także rozmowy, ale wybrał ofertę z Falubazu Zielona Góra.
• Z którymi zawodnikami pan negocjował?
– Nazwisk było wiele, ale nie ma sensu abyśmy rozmawiali na temat zawodników, którzy nie dołączyli do nas.
• Czy po ubiegłorocznym nieporozumieniu z Gregiem Hancockiem podejmował pan w ogóle z nim rozmowy tym razem?
- Tak jak wspomniałem w jednym z wywiadów, temat Grega Hancocka jest już zamknięty w Lublinie.
• Co było atutem Motoru w rozmowach z zawodnikami, którzy pozostali w drużynie?
– Klub przez te dwa lata pokazał, iż dla ludzi zarządzających drużyną liczy się przede wszystkim sport i atmosfera w zespole, co było w głównej mierze kluczem do awansu rok po roku.
• Czym przekonał pan Roberta Lamberta, który dosyć długo wahał się z podjęciem decyzji, do spróbowania swoich sił w PGE Ekstralidze?
– Nie wiem, skąd wzięły się te wszystkie opinie dotyczące Roberta Lamberta. Przez ostatnie dwa lata Robert zżył się klubem, a także z kibicami, wywalczyliśmy wspólnie dwa awanse. Pomimo wielu ofert z klubów ekstraligowych, w wielu naszych rozmowach powtarzał, że jak wejdziemy do Ekstraligi, to będzie bronił dalej barw Motoru Lublin.
• Dlaczego zdecydowaliście się ogłosić skład już 1 listopada, zaraz po otwarciu okienka transferowego? W ubiegłym sezonie czekaliście z taką informacją niemal do ostatniego momentu.
– W rzeczywistości otwarcie rynku transferowego jest tylko dopełnieniem formalności, większość zawodników jest już po ostatecznych wyborach, w związku z czym nie ma to znaczenia kiedy będzie ostateczne ogłoszenie składu.
• Czy tę drużynę stać na utrzymanie w PGE Ekstralidze?
– W mojej ocenie jest to bardzo wyrównana, ambitna drużyna, część zawodników ma wiele do udowodnienia, a jak pokazał już niejeden sezon, nazwiska nie jeżdżą.
• Przygotowujecie plan „B” na wypadek spadku?
– Proszę pozwolić nam na spokojne przygotowanie się do sezonu, a potem walkę w duchu sportu o jak najwyższe cele, a nie wietrzyć jakikolwiek spadek. Przez dwa ostatnie lata pokazaliśmy, że potrafimy walczyć do samego końca, dzięki czemu mamy upragniony awans do Ekstraligi po 23 latach.
• Cały czas prowadzi pan rozmowy ze sponsorami. Czy grono firm, które wspierają drużynę, się powiększy?
– Jesteśmy na etapie wielu rozmów ze sponsorami, tymi obecnymi, jak również z nowymi. Na pewno historyczny sukces, jakim jest awans po tylu latach, spowodował, iż zainteresowanie projektem odbudowy lubelskiego żużla wzrosło.
• Jakie wymagania postawili przed wami przedstawiciele Ekstraligi, jeśli chodzi o dostosowanie stadionu do wymagań najwyższej klasy rozgrywkowej?
– Jesteśmy po audycie przedstawicieli Ekstraligi, wymagań dotyczących poprawy infrastruktury jest wiele. Aktualnie pracujemy nad zrealizowaniem większości wymogów tak, by uzyskać licencję warunkową na starty w sezonie 2019.
• A co będzie musiało zmienić się w klubie pod względem organizacyjnym?
– Pod względem organizacyjnym mamy także wiele pracy, mam tu na myśli kwestie formalne, marketingowe, wspomniane kwestie infrastruktury. Z jednej strony, Ekstraliga żużlowa narzuca wiele wymogów, ale dzięki temu wszystko jest uporządkowane i klarowne.
• Czy sytuacja finansowa klubu jest stabilna?
– Klub przeszedł pomyślnie audyt finansowy po zakończeniu rozgrywek, w związku z czym przystąpiliśmy do dalszych działań z przygotowaniem do rozgrywek w sezonie 2019.
• Jak idą prace przy modernizacji stadionu żużlowego przy Alejach Zygmuntowskich?
– Aktualnie, wraz ze spółką MOSiR planujemy harmonogram czasowy prac. Do końca listopada zostanie zwieziony dodatkowy materiał pod nawierzchnię, który zostanie rozłożony na torze. W późniejszym terminie będzie realizowane odwodnienie liniowe toru, natomiast pozostałe prace zaplanowane są po nowym roku.
• Miasto unieważniło w ubiegłym tygodniu przetarg na zaprojektowanie i remont odwodnienia na torze. Nie obawia się pan, że takie opóźnienia prac utrudnią Wam przygotowania do debiutanckiego sezonu?
– Nie wpłynie to na inaugurację rozgrywek.
• Czeka pan na decyzję miasta w sprawie stadionu?
– Jesteśmy po kilku spotkaniach z władzami miasta. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy mieli wiedzę, w jakim kierunku idziemy.
• Jakie największe problemy sprawia żużlowcom i kibicom obiekt przy Alejach Zygmuntowskich?
– Myślę, iż jest to temat na odrębną dyskusję, a pytanie trzeba kierować do zainteresowanych, czyli kibiców, którzy przybywają tak licznie na stadion przy Alejach Zygmuntowskich.
• Nie obawia się pan, że w przypadku gruntownej przebudowy istniejącego stadionu, musielibyście przenieść się na dłużej w inne miejsce?
– To jest rzecz, której się najbardziej obawiam. W takim wypadku nie jest możliwe utrzymanie równego poziomu sportowego. Nie wyobrażam sobie, żeby ta inwestycja była realizowana. Lepiej wybudować nowy obiekt, niż skazywać nas na przenoszenie się.
• Ma pan teraz więcej czasu na odpoczynek, czy ciągle pracuje pan na podwyższonych obrotach?
– Niestety nie, ale mam nadzieję, że w okresie świątecznym odpocznę chociaż trochę od żużla.
>>>
GDZIE BĘDZIE NOWY STADION ŻUŻLOWY? NASZ RAPORT W DZISIEJSZYM MAGAZYNIE DZIENNIKA WSCHODNIEGO