Motor Lublin coraz śmielej mówi o wejściu do play-off PGE Ekstraligi. "Myślimy o tym już od zimy"

Menedżer Motoru Lublin Jacek Ziółkowski oraz Dariusz Sajdak, mechanik Grigorija Łaguty, byli we wtorek gośćmi internetowego Magazynu Sportowego „Przeglądu Sportowego”.

Po ośmiu rozegranych meczach Motor Lublin ciągle utrzymuje się w czołówce stawki. „Koziołki” są na 3. miejscu z dorobkiem 10 punktów. Wyprzedzają ich tylko bezbłędna Fogo Unia Leszno i RM Solar Falubaz Zielona Góra. Natomiast mają tyle samo punktów co Eltrox Włókniarz Częstochowa, który ma dwa zaległe spotkania do rozegrania. W niedzielę lublinianie pokonali u siebie Betard Spartę Wrocław 51:39 (punkt bonusowy za dwumecz pojechał do stolicy Dolnego Śląska).

– Play-offy są już coraz bliżej. Myślimy o tym już od zimy, bo taki był nasz cel numer „jeden” – znaleźć się w pierwszej „czwórce”. To trzecie miejsce jest, ale przed nami jeszcze sześć naprawdę bardzo trudnych spotkań. W rundzie rewanżowej mamy na lubelskim torze bardzo trudnych przeciwników – Leszno, Częstochowę i Falubaz – a więc trzy czołowe drużyny. A jeśli chodzi o wyjazdy, to nie ma łatwych wyjazdów w Ekstralidze. Każdy wyjazd to trudne zawody – mówił podczas transmisji na żywo Jacek Ziółkowski.

Przed tym sezonem do klubu dołączyło czterech żużlowców: Słoweniec Matej Żagar, Jarosław Hampel, Jakub Jamróg oraz Oskar Bober. Najlepiej radzi sobie pierwszy z nich, który jest jednym z czołowych punktujących PGE Ekstraligi – średnia biegowa na poziomie 2.073 punktu daje mu 11. pozycję w całej lidze.

– Liczyliśmy na to, że ci zawodnicy, na których postawił zarząd, będą jechali dobrze. Start sezonu Matej (Żagar – dop. red.) miał nienajlepszy, ale w kolejnych spotkaniach okazał się bardzo silnym punktem drużyny. W ostatnich dwóch meczach trochę nie szło Mikkelowi (Michelsenowi – dop. red.), ale wierzymy w to, że wróci do swojego poziomu z pierwszych kolejek, kiedy niemal w każdym meczu przekraczał 10 punktów. Juniorzy powoli są coraz lepsi – w ostatnim meczu zdobyli 11 punktów. To już jest poważna zdobycz – tłumaczy Ziółkowski.

W tym sezonie mocnym punktem zespołu jest ponownie Mikkel Michelsen. Duńczyk świetnie spisywał się od początku rozgrywek – najwięcej, bo 13 punktów z bonusem, uzbierał 3 lipca w domowym starciu z PGG ROW Rybnik. Jednak w ostatnich dwóch spotkaniach, z RM Solar Falubazem Zielona Góra i Betard Spartą Wrocław, wyraźnie obniżył loty – zdobywał kolejno 6 punktów oraz 5 punktów z bonusem.

– Myślę, że są to problemy sprzętowe, nie może odnaleźć właściwych ustawień. Na początku sezonu wyglądało to zdecydowanie lepiej, bo punktował bardzo dobrze. Faktycznie, od meczu z Grudziądzem (17 lipca – dop. red.) i wyjazdu w Zielonej Górze ten chłopak walczy i jest cały czas w kontakcie z przeciwnikami, ale brakuje tej kropki nad „i”, żeby był z przodu – ocenia menedżer Motoru Lublin.

Dariusz Sajdak, mechanik Grigorija Łaguty, został zapytany, dlaczego Rosjanin nie robi próbnych startów przed biegami, tylko od razu z parku maszyn wyjeżdża pod taśmę startową. Przypomnijmy, że w konfrontacji ze Spartą „Grisza” miał komplet 15 punktów w pięciu startach.

– Nie widzę sensu robienia mnóstwa próbnych startów, zwłaszcza, kiedy jedziemy u siebie na torze. Mamy możliwość potrenowania. Ten tor jest praktycznie taki sam na treningach. Grigorij robi pierwszy start, sprawdzamy, czy ten motocykl działa, czy wszystko jest tak, jak powinno być i dalsze próbne starty są bezcelowe. Bez sensu jest grzać sprzęgło, miejsce, w którym startujemy, różni się w stu procentach od tego, co jest pod taśmą startową. Jeżeli zawodnik nie potrzebuje takiego próbnego startu dla siebie, to ustawienie motocykla i tak już się odbyło w parkingu. Pracowałem z Jasonem Crumpem, który też nie robił próbnych startów, chyba że zmienialiśmy motocykl – wyjaśnia Dariusz Sajdak.

Najbliższy mecz Motor Lublin rozegra w niedzielę. O godz. 16.30 zmierzy się w Gorzowie Wielkopolskim z tamtejszą Moje Bermudy Stalą. Relacja live na stronie www.dziennikwschodni.pl.