Jeden sezon dopiero co się zakończył, a już trzeba myśleć o kolejnym. Po awansie do PGE Ekstraligi Speed Car Motor Lublin będzie musiał przemodelować obecny skład. Rozpoczyna się gorący okres dla zarządu klubu
Okienko transferowe otworzy się na dwa tygodnie dopiero 1 listopada, ale już teraz działacze chwycili w dłonie telefony i powoli kompletują brakujące elementy kolejnej układanki. Oczywiście, są to póki co rozmowy nieoficjalne – badanie rynku. A ten jest dosyć wąski, bo czołowi zawodnicy chcą skupić się na sobie, a nie na plotkach. Dobrym przykładem jest Patryk Dudek, który bez względu na wynik barażowego dwumeczu z ROW Rybnik podpisał trzyletnią umowę z Falubazem Zielona Góra i uciął wszelkie spekulacje.
Na giełdzie nazwisk jednym z głównych graczy będzie lubelski Speed Car Motor. Klub będzie musiał wzmocnić polską formację, bo ta do tej pory jeździła w kratkę. W kontekście „Koziołków” pojawiają się nazwiska Krzysztofa Kasprzaka, Janusza Kołodzieja czy nawet Kacpra Woryny. Na rzeczy są również wzmocnienia zagraniczne – jest opcja sprowadzenia Słowaka Martina Vaculika. W obiegu jest także nazwisko Nickiego Pedersena, ale inwestowanie w utytułowanego Duńczyka wiąże się z pewnym ryzykiem – żużlowiec woli jeździć bardziej dla siebie niż dla zespołu. Zmiany mogą nie ominąć formacji juniorskiej, bo na celowniku znalazł się Jakub Miśkowiak. Zaliczył solidny sezon w pierwszej lidze w Orle Łódź, a już wcześniej upominały się o niego kluby ekstraligowe.
Priorytetem będzie również pozostawienie w składzie tych, którzy nie zawiedli. Mowa oczywiście o Andreasie Jonssonie, który po roku przerwy chętnie znowu spróbuje swoich sił w PGE Ekstralidze. Na szczycie listy życzeń jest również Robert Lambert – Brytyjczyk planował jeszcze jeden rok startów na zapleczu, ale klub będzie go namawiał na pozostanie. Dobrze w Lublinie czuje się Wiktor Lampart, a start w najwyższej klasie rozgrywkowej byłby dla niego dobrym sprawdzianem umiejętności.
Niepewna jest pozycja jego brata Dawida – starszy z nich już przed tym sezonem mówił, że drogi jego oraz Wiktora mogą się rozejść. W podobnej sytuacji jest kapitan zespołu Daniel Jeleniewski, który nie był pewny miejsca w drużynie. Co więcej, lublinianin potrafił publicznie zamanifestować swoje niezadowolenie, kiedy nie trafiał do awizowanego składu. Klub na pewno pożegna się za to z Samem Mastersem – nazwisko Australijczyka nie padło nawet w czasie podziękowań po zdobyciu pucharu Nice 1. Ligi Żużlowej.
Niewiadomymi są natomiast Paweł Miesiąc, Oskar Bober i Joel Kling. Pierwszy z nich długo nie mógł trafić z formą, ale był jednym z głównych architektów sukcesu w play-offach. Zadeklarował też chęć pozostania w Lublinie. Bober zaliczył poważną wpadkę, która kosztowała go miesiąc przerwy od żużla. W finale z „Rekinami” wygrał jednak jeden, niezwykle ważny bieg. Z kolei młody Szwed zastąpił Mastersa i szybko wkupił się w łaski lubelskich kibiców. Był najlepszym zawodnikiem w debiucie z Lokomotivem Daugavpils, a potem spuścił nieco z tonu. Ciągle musi nabrać doświadczenia.