Rozmowa z Shi Yan Ti, chińskim mnichem-wojownikiem ze słynnego klasztoru Shaolin, który w ubiegłą sobotę prowadził w Lublinie warsztaty Kung fu.
• Jak rozpoczęło się twoje szkolenie w słynnym klasztorze Shaolin?
– Kung fu było moim przeznaczeniem. Mój ojciec był profesjonalnym nauczycielem Kung fu i robił to z prawdziwą pasją i poświęceniem. W naszej kulturze, jeśli rodzice są zaangażowani w coś, co ma dla nich fundamentalne znaczenie liczą na to, że kolejne pokolenia będą to kontynuować, zgodnie z rodzinną tradycją. Dlatego zacząłem trenować Kung fu, to był dla mnie naturalny kierunek.
Zacząłem jako mały chłopiec, w wieku 9 lat. Trenowałem z moim ojcem i powoli, dzień po dniu, stawałem się coraz lepszy. Mój ojciec miał kontakty z klasztorem Shaolin, miał tam przyjaciół. Dlatego łatwiej było mi stać się częścią klasztornej społeczności, a potem prawdziwym mnichem-wojownikiem. Miałem 17 lat, kiedy tam trafiłem.
• Jak się żyje w Shaolin?
– Życie w klasztorze jest bardzo proste, ale nie w znaczeniu łatwości, bo jest bardzo trudno, tylko prostoty. Mnich potrzebuje tylko kilku rzeczy: prostego ubrania, jedzenia oraz miejsca do spania i trenowania. To wszystko. Z drugiej strony, życie w klasztorze oparte jest na wielu regułach, których musisz się nauczyć, zrozumieć i przestrzegać. Potrzeba silnej woli, żeby pokonać wszystkie trudności i przeszkody.
Jeśli żyjesz w klasztorze i chcesz zostać mnichem-wojownikiem, musisz przestrzegać kilku podstawowych zasad: zabronione jest jedzenie mięsa, picie alkoholu i uprawianie seksu. Nie można kłamać, kraść i zabijać. Musisz studiować buddyzm i filozofię. Twoja wiedza, podobnie jak techniczna strona Kung fu, muszą być na bardzo wysokim poziomie. To podstawa dla kogoś, kto chce zostać mnichem.
• A jak wygląda typowy dzień w klasztorze?
– Wstajemy o 4.30, żeby pół godziny później zacząć recytować sutrę i modlić się do Buddy. O godzinie 6.30 jemy śniadanie. Mamy na to tylko 10 minut, podobnie jak na obiad i kolację. Bardzo ważne jest to, żeby jeść w ciszy. Po śniadaniu zaczynamy pierwszy trening. Są też mnisi, którzy wtedy medytują lub studiują buddyzm. O godzinie 11.30 jest obiad, a po nim przerwa do godziny 14 lub 15, przeważnie w lecie, kiedy jest bardzo gorąco. Po południu mamy kolejną porcję treningu, medytacji lub nauki. O 18 jemy kolację, a potem mamy czas dla siebie. Najczęściej wychodzimy wtedy na zewnątrz. Spacerujemy wokół klasztoru, który jest położony w pięknym miejscu, otaczają go góry i las. Rozmawiamy między innymi o tym, czego się nauczyliśmy, o swoich odczuciach, wrażeniach. Czasem to po prostu czas na kontemplację.
• Jak ciężko musi trenować ktoś, kto chce zostać mnichem-wojownikiem?
– Bardzo ciężko. Na pewno nie wystarczy godzina dziennie. Konieczny jest trening minimum dwa razy dziennie po kilka godzin. Mierzysz się nie tylko z przeciwnościami natury fizycznej, ale i psychicznej. Kung fu to trening ciała i charakteru - stajesz się lepszym człowiekiem. Dlatego jest to takie trudne. Każdy może zostać mnichem-wojownikiem, ale nie każdy umie konsekwentnie dążyć do tego celu. Trening jest bardzo wymagający. Czasem trenujemy jedną pozycję, a nawet jeden ruch wiele razy, aż będą wykonane perfekcyjnie. Mimo że jesteś wykończony, nie możesz się poddawać.
• Najważniejsze zasady Kung fu?
– Prawdziwi mnisi-wojownicy mają przede wszystkim pewność siebie: ufają swoim umiejętnościom, możliwościom i wiedzy. Jeśli się wahasz, to znaczy, że nie jesteś jeszcze gotowy. Bardzo ważny jest również szacunek i odpowiedzialność. Musisz wiedzieć w jakim zmierzasz kierunku i co możesz zrobić w przyszłości, nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Podróżując i prowadząc warsztaty Kung fu w różnych miejscach na świecie promuję moją kulturę. Czuję się za to odpowiedzialny. Nauczyłem się bardzo dużo będąc w klasztorze, teraz chciałabym dzielić się swoimi umiejętnościami, wiedzą i doświadczeniem z innymi, żeby mogli czerpać z tego korzyści.
• Komu polecałbyś Kung fu jako sport?
– Kung fu jest dla każdego, możesz praktykować w każdym wieku. To świetna aktywność dla ciała, zdrowia i umysłu. To prosta, ale bardzo prawdziwa i uniwersalna zasada: jeśli jesteś zdrowy, możesz robić co tylko chcesz.
Klasztor Shaolin
(chin. świątynia w młodym lesie) został wybudowany ok. 495 roku za czasów Północnej Dynastii Wei, w masywie górskim Song (jest otoczony lasem, stąd jego nazwa). Sławę przyniósł mu mnich indyjski Bodhidharma, który przybył do Chin ok. 525 roku. Klasztor stał się wtedy akademią treningową, miejscem dla wymiany doświadczeń przybywających tam mnichów.
W latach 80. (zwłaszcza po filmie „Klasztor Shaolin” z 1982 roku) klasztor zaczął zyskiwać międzynarodową sławę. W 2010 roku został wpisany na listę UNESCO. Dzisiaj klasztor i mnisi znani są na całym świecie (powstają m.in. centra kultury Shaolin; także w Polsce).
Najbardziej unikalnym aspektem kultury Shaolin jest połączenie Shaolin Kung fu (charakteryzuje się m.in. szybkimi ruchami i koncentracji na wewnętrznej sile) i buddyzmu chan. Mnisi praktykują Kung fu dla samoobrony, a nie do ataku.