Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

19 kwietnia 2021 r.
8:02

Nadbużańskie świetliki były obietnicą cudów. Melancholijna opowieść o Bugu

Monika Mikołajczuk
Monika Mikołajczuk (fot. Sylwia Garucka-Tarkowska)

Jest specjalistką od miejsc, krajobrazów i ludzi. W swoim tekstach opisuje ludzkie losy. Ocala ich historie, poetycko opisuje Bug. – Rodzice pierwsi pokazali mi Bug. I srebrny księżyc nad rzeką. Od tamtej chwili nie mogę o niej zapomnieć – ROZMOWA z Moniką Mikołajczuk, redaktor prowadzącą „Krainę Bugu”

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Opowiedz o swoich korzeniach rodzinnych.

– Mama urodziła się w Korczewie nad Bugiem, mieszkała z rodzicami i trojgiem rodzeństwa w oficynie pałacowej. Dziadek Józef Iwaniuk, który był kierowcą hr. Krystyna Ostrowskiego, poznał babcię w Mierzwicach, też nad Bugiem. Dziadkowie ze strony ojca – Józef i Stanisława – pochodzili z Niemojek.

Obie wsie dzieliło kilkanaście kilometrów. Hrabina Renata Ostrowska, właścicielka pałacu w Korczewie, opowiadała mi, że babcia Kazia i dziadek Józef to była najpiękniejsza para na Korczewie. Moi rodzice, Danuta i Lucjan, mieszkali w Siedlcach przy tej samej ulicy. Dziadek powtarzał ojcu, że ma dla niego piękną pannę. Nie dożył momentu, kiedy się pobrali. Tata był dyrektorem ds. technicznych w PKS-ie, mama pracowała w banku. Jest nas troje. Agnieszka, siostra bliźniaczka i brat Paweł, młodszy o dwa lata.

  • To prawda, że ubieracie się tak samo?

– Ubierałyśmy się tak samo aż do studiów. Ponieważ czasami zabierałem Agnieszce jakąś bluzkę, zaczęła sobie wyszywać inicjały na swoich ubraniach. Do dziś zostało nam to, że mamy podobny gust. Jak sobie coś kupuję, to często podwójnie, i dla niej.

  • W grudniu 2020 otrzymałaś prestiżową Nagrodę Ludomira Benedyktowicza. W podziękowaniu napisałaś: Dziękuję mojemu Aniołowi Stróżowi – siostrze bliźniaczce Agnieszce za nieustającą wiarę we mnie i skrzydlate słowa, którymi mnie obdarza każdego dnia.

– Potwierdzam, nieustannie wierzy we mnie i dodaje mi sił.

  • Wspomnianą nagrodę dedykowałaś swoim, nieżyjącym już, rodzicom, „którzy pierwsi pokazali mi Bug. I srebrny księżyc nad rzeką. Od tamtej chwili nie mogę o niej zapomnieć”.

– Bo od nich wszystko się zaczęło. Nad Bugiem uczyłam się chodzić. Nad Bugiem poznałam najpiękniejsze zapachy świata: macierzanki i floksów. Nadbużańskie świetliki były obietnicą cudów, które być może zdarzą się w moim życiu... To była magia i tajemnica. Ten Bug został we mnie i trwa. Piszę o nim, przedstawiam historię ludzi, którzy zostawili wszystko i przeprowadzili się nad Bug. Ta rzeka nawet śni mi się po nocach. I kusi, by znów się z nią spotkać.

Babcia Kazia z córką Teresą w Korczewie (fot. arch. rodzinne)
  • Dzieciństwo?

– Każde wakacje spędzało się na wsi w Niemojkach i nad Bugiem w Kózkach, gdzie był ośrodek wczasowy PKS, więc od małego jeździliśmy nad rzekę. Całe młode życie tam spędzałam. Bug był drugim domem. Jeździłam też nad Bug do Mierzwic, do cioci Lodzi. W rodzinie opowiadano, że Bug jest niebezpieczny, pochłonął dużo istnień, więc zawsze trwoga przed rzeką była i została mi do dziś. Jak nie widzę dna, to do Bugu nie wejdę. To jest trudna miłość, bo z jednej strony uwielbiam Bug, a z drugiej strony się go boję.

  • Edukacja?

– Szkoła podstawowa w Siedlcach, dalej Liceum im. Św. Królowej Jadwigi z profilem humanistycznym. Miałam niekonwencjonalnego polonistę, prof. Feliksa Krzywickiego, który dawał nam dużą swobodę w interpretacji literatury. Bardzo dużo z nami dyskutował, szanował nasze zdanie. Z całą pewnością miał wpływ na to, że obie z Agnieszką wybrałyśmy polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Agnieszka została na uczelni, jest dr hab. nauk humanistycznych w dziedzinie językoznawstwa. Ja po studiach zrobiłam jeszcze dwuletnie studia podyplomowe: dziennikarstwo i edytorstwo, też na uniwersytecie.

  • Praca?

– Trochę tego było. Byłam reporterem i redaktorem lokalnych gazet oraz regionalnych wydań tytułów ogólnokrajowych (w „Echu Podlasia”, „Nowinach Podlaskich”, „Nowym Echu Podlasia”, a także „Życiu Siedleckim”, „Naszym Mieście”), publikowałam w czasopismach ogólnopolskich, m.in. w kierowanym przez Wiesława Myśliwskiego dwutygodniku literackim „Sycyna”. Od 9 lat w „Krainie Bugu” jestem redaktorem prowadzącym tego pisma. Zajmuję się też redagowaniem branżowej gazety medycznej.

  • Jak trafiłaś do Krainy?

– Znalazł mnie Daniel Parol, założyciel pisma, wydawca, jego mózg. Zaprosił mnie na kawę w Siedlcach. Położył na stoliku zerowy numer „Krainy Bugu”. Zapytał, co o tym myślę. Przejrzałam, zachwyciłam się. Zapytał, czy zajęłabym się prowadzeniem takiego pisma. Powiedziałam „tak” i nie żałuję. W tym roku mnie 10 lat, od kiedy ukazuje się „Kraina Bugu” – wkrótce będziemy obchodzić, mam nadzieję, huczne urodziny (śmiech). Piszę do Krainy głównie reportaże o siedliskach, za każdym razem odnajduję nad Bugiem niesamowitych ludzi, którzy porzucili Warszawę czy inne duże miasto i przeprowadzili się nad Bug. Zadaję im pytanie, dlaczego akurat Bug? Mówią, że to powrót do matecznika, jeszcze nieskalanego cywilizacją. Że tu odzyskują siły i równowagę psychiczną. Nabierają dystansu do siebie i świata. I zachwycają się pięknem przyrody.

(fot. arch. rodzinne)
  • Wśród wielu historii opisałaś losy „Włoszki”z Podlasia, czyli historię Teresy Warsztockiej-Donde i jej włoskiego męża Daniele.

– Tak, nietrudno oprzeć się wrażeniu, że to opowieść jak z bajki. Przyszłego męża poznała pani Teresa, biegle władająca sześcioma językami, w Wiedniu. To Daniele Ermes Dondé z Cremony, który pochodzi z uznanej rodziny kolekcjonerów dzieł sztuki. Podlasianka została menadżerką artysty.

  • To najsłynniejszy kopista świata?

– W 1984 roku chciał sprzedać kilka obrazów z kolekcji ojca, okazało się, że były to doskonałe falsyfikaty, a nie warte miliony dolarów oryginały. Postanowił dotrzeć do fałszerzy, chciał pod ich fachowym okiem nauczyć się sztuki kopiowania. Tak powstała spółka Donde Muzeum, skupiająca najlepszych włoskich (i nie tylko) artystów, którzy legalnie kopiują dzieła wielkich mistrzów. Od Tycjana, przez Rembrandta, Velasqueza, Rubensa, po van Gogha, Moneta, Chagalla, Picassa czy Klimta.

Daniele używa technik, w jakiej powstawały oryginalne obrazy. Każda z tych kopii opatrywana jest certyfikatem, potwierdzonym przez Muzeum w Mediolanie. Obrazy kupują przedstawiciele światowej finansjery, najbogatsi kolekcjonerzy, kopie Daniele wiszą w ich salonach, a oryginały znajdują się w skarbcu.

  • Jak to się stało, że w twoim pokoju wisi portret, który namalował ci Daniele Dondé  z Cremony? Jego klientami byli między innymi La Toya Jackson, Frank Sinatra, księżna Diana...

– Po spotkaniu z panią Teresą i ukazaniu się reportażu w „Krainie Bugu” nawiązała się między nami przyjaźń. Któregoś razu „Włoszka” z Podlasia poprosiła o moje zdjęcie. Za jakiś czas zadzwoniła, bym przyjechała do Skrzeszewa nad Bugiem, do jej rodzinnej miejscowości, odebrać przesyłkę. Rozpakowałam. W środku był mój portret i stosowny certyfikat, sygnowany przez kopistę z Cremony. Czyż to nie jest bajka?

  • Na swojej zawodowej drodze spotkałaś Barbarę Wachowicz, słynną „Basię z Podlasia”?

– Bardzo lubiłam czytać jej książki, w których opisywała życie wielkich Polaków i nadbużańskie Podlasie. Zawsze mi bardzo imponowała, chciałam być taka jak ona. Poznałyśmy się, kiedy organizowała rajd śladami Żeromskiego po Podlasiu. Finałem tej eskapady był piknik w Drohiczynie. Płynęliśmy promem z Bużysk do Drohiczyna, zaczęła odpowiadać mi o dawnych przeprawach, o mieszkańcach nadbużańskich wiosek. Jej opowieści zapadły mi w podświadomość, kiełkowały. Z tych opowieści narodziła się przyjaźń. Do końca pracowała, umarła, mając 81 lat, w trakcie pracy nad książką o Szopenie. Mam wielki szacunek dla jej ogromnej erudycji i miłości do korzeni. Staram się opisywać Podlasie z podobną miłością.

  • Inspiracje nadbużańskie w literaturze?

– Bardzo cenię prozę Andrzeja Stasiuka. Dziadkowie Stasiuka mieszkali w Gródku nad Bugiem. Ten dom istnieje do dzisiaj, czas chyli go ku ziemi. W wielu swoich książkach Stasiuk powraca do tego domu. Bug płynie przez jego książki.

  • Specjalizujesz się w opisywaniu podlaskich perełek. Gdybyś miała polecić czytelnikom ważne miejsca, które trzeba zobaczyć?

– Z takich miejsc, które warto zobaczyć i poznać, wymienię pałac w Cieleśnicy, który dzięki jego właścicielce, a mojej siostrze stryjecznej Barbarze Chwesiuk, jest kolejnym cudownym nadbużańskim odkryciem. A nieopodal Cieleśnicy jest Szwajcaria Podlaska – unikatowy rezerwat, w którym spotykają się dwie najpiękniejsze rzeki Bug i Krzna. Dalej sanktuarium w Pratulinie, mistyczny klasztor w Jabłecznej z legendą o ikonie św. Onufrego, która przypłynęła Bugiem. Kodeń ze słynnym obrazem według legendy skradzionym papieżowi przez Sapiehę, Sugry nad Bugiem, gdzie rzekę maluje Stanisław Baj i są to obrazy mistyczne. Janów Podlaski z odbudowanym zamkiem biskupów, dalej liczne dwory i dworki, gdzie można zatrzymać się i dobrze zjeść. A po drodze podziwiać rzekę z nadbużańskich skarp. Takich pięknych i jeszcze nieodkrytych miejsc jest mnóstwo... Zachęcam też do wizyty w siedleckim Muzeum Diecezjalnym, gdzie znajduje się obraz El Greco „Ekstaza św. Franciszka” – jedyne dzieło tego malarza w Polsce, odkryte w latach 60. na plebanii kościoła w Kosowie Lackim.

  • Co to jest miłość? Do ludzi i do Bugu?

– To jest najtrudniejsze pytanie świata. Odpowiem słowami bohatera „Widnokręgu” Wiesława Myśliwskiego, mojego ulubionego pisarza: „Do miłości wiedzie cierniowa droga. Miłość to nie poryw. Nie otrzymuje się jej ot, tak w darze, i to na pierwszej lepszej zabawie, do tego szkolnej. Miłość trzeba wytęsknić, wycierpieć, wypłakać. A i tak nie ma pewności, czy się zjawi”. W moim życiu się zjawiła...

  • Olga Tokarczuk powiedziała podczas wykładu w Sztokholmie w 2019, że „czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”.

– Zgadzam się z naszą noblistką. Czułość to empatia, troska, dotykanie losu drugiego człowieka także pięknym i dobrym słowem, bo słowo może zdziałać cuda. Pisząc o ludziach nad Bugiem, staram się obdarzać ich taką czułością.

  • Czy ta czułość pozwala ci cierpliwie znosić przeciwności losu?

– Myślę, że tak. Jestem z tych ludzi, którzy ufają w to, że po każdej katastrofie przychodzi odrodzenie. Że każdy kryzys czemuś służy, a przecież nikt z nas nie jest od nich wolny. Kiedy się idzie pod górę, to można w życiu więcej zobaczyć i zrozumieć. Po to mam Bug blisko siebie, żeby się w tych momentach zwątpienia do niego przytulić. I popatrzeć z nadzieją w nocne niebo, bo nigdzie na świecie nie ma tylu gwiazd co nad Bugiem.

Obraz Daniele Dondé (na podstawie zdjęcia Grzegorza Szczerbaciuka) (fot. arch. rodzinne)

Monika Mikołajczuk

Jest mistrzynią poetyckiego słowa. Ono, to słowo, jego zestawienia, tworzą niezwykłe zdania, zdania – nowe byty, nowe życia, które materializują zjawiskową naturę i aurę autorki z jej […] zawsze czułym, twórczym spojrzeniem, sercem otwartym na przyrodę, na świat, na człowieka. Jej słowa rodzą niepowtarzalny świat, zaczarowany, z charakterem niezwykłości, piękny cud literackiego istnienia. Wśród dzikich traw, w tej nadbużańskiej dzikiej dolinie, zdarzają się ludzie perły, których sposób życia, patrzenia na świat, w siebie, jest żywą sztuką samą w sobie […]. Teksty Moniki Mikołajczuk o tym świecie są jak modlitwa do wszystkich mocy tej doliny o jej wieczne trwanie.

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie
galeria

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie

Od dłuższego czasu mecze pomiędzy Arką Gdynia, a Motorem Lublin budzą ogromne emocje i tak też było w „Pucharze Tysiąca Drużyn”. Do wyłonienia zwycięzcy w czwartkowym starciu potrzebna była dogrywka, w której gola na wagę awansu zdobył zespół znad morza

Ścianka i defibrylatory to niektóre ze zwycięskich projektów puławskiego BO 2026
Puławy

Wyniki budżetu obywatelskiego w Puławach. Te projekty wygrały

Niecałe trzy tysiące puławian oddało ważne głosy na projekty budżetu obywatelskiego 2026. Finansowanie otrzyma 8 z 38 finałowych propozycji. Najwięcej pieniędzy pochłonie nowa ścianka wspinaczkowa na puławskich błoniach.

Avia Świdnik sensacyjnie pokonała u siebie pierwszoligowy Ruch Chorzów
galeria

Sensacja w Świdniku. Avia zasłużenie pokonała Ruch Chorzów w STS Pucharze Polski! [ZDJĘCIA]

Takie historie kochają kibice piłki nożnej. W czwartkowe popołudnie Avia Świdnik postarała się o nie lada niespodziankę i w pierwszej rundzie „Pucharu Tysiąca Drużyn” niespodziewanie pokonała u siebie grający w Betclic I Lidze Ruch Chorzów

Od lewej: ul. Sadowa, ul. 4 Pułku Piechoty oraz ul. Powstańców Listopadowych w Puławach
zdjęcia
galeria

Puławy remontują ulice. Pomagają państwowe dotacje

W tym roku rozpoczęte zostały długo oczekiwane remonty kilku puławskich dróg. Na odcinku za stacją transformatorową do wału wiślanego, rozpoczęto przebudowę ul. 4 Pułku Piechoty. Z kolei na os. Niwa trwa remont ul. Sadowej. W lecie do użytku oddano przedłużenie ul. Powstańców Listopadowych.

Fragment meczu w Piotrkowie Trybunalskim

PGE MKS El-Volt Lublin sensacyjnie przegrał w Piotrkowie Trybunalskim

Ten wynik to potężne zaskoczenie, bo przecież PGE MKS El-Volt Lublin ma w tym sezonie mocarstwowe plany.

Trwa VI Polski Kongres Górniczy.

Drugi dzień kongresu górniczego. Jakie wyzwania czekają sektor wydobywczy?

Od środy w Lublinie i częściowo na terenie kopalni Bogdanka odbywa się VI Polski Kongres Górniczy. Czwartek był dniem poświęconym obradom w sesjach tematycznych. W obliczu transformacji energetycznej nie sposób uciec od kwestii wyzwań, jakie czekają górnictwo w najbliższych latach i dekadach.

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Dwójka mężczyzn decyzją policji i straży granicznej została wydalona z Polski. Obcokrajowcy nie mają także możliwości wjazdu do krajów strefy Schengen.

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Bliskość granicy, malownicze krajobrazy i bogactwo historii sprawiają, że Lubelszczyzna jest idealnym kierunkiem na weekendową podróż samochodem dla gości z Ukrainy. To region, który zachwyca na każdym kroku – od renesansowych perełek architektury, przez tętniące życiem miasta, po spokojne oazy natury. Zapomnij o pośpiechu i odkryj z nami najciekawsze zakątki województwa lubelskiego.

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy
drogi

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy

Z Siedlec do Warszawy od kilku miesięcy można już dojechać autostradą A2. Kiedy z takiej możliwości skorzystają kierowcy z Białej Podlaskiej? Zarządca drogi próbuje mobilizować wykonawców, ale nowe aneksy dają wykonawcom więcej czasu.

Nawierzchnia ulicy Chemicznej pozostawia wiele do życzenia.
Lublin

Chemiczna do remontu? Chcą tego przedsiębiorcy

Każdy kierowca, który zmierzył się z przejechaniem ulicy Chemicznej wie, że jest to ciężkie przeżycie, szczególnie dla zawieszenia samochodu. Od lat jest to jedna z najbardziej zaniedbanych i wysłużonych nawierzchni w Lublinie. Pojawiła się szansa na zmiany.

Zespół Svahy w niedzielę wystąpi podczas myśliwskiej imprezy na zamku

Dni renesansu i baroku. Myśliwska niedziela w Janowcu

W najbliższą niedzielę, 28 września, na zamku w Janowcu świętować będą myśliwi i leśnicy. W programie "Fety u hetmana" m.in. wernisaż, pokazy łucznictwa konnego i koncerty.

Pierwsza wizyta u psychologa – jak się przygotować i czego się spodziewać?

Pierwsza wizyta u psychologa – jak się przygotować i czego się spodziewać?

Niektórzy potrafią tygodniami porównywać modele telefonów, a jednocześnie odkładają decyzję o umówieniu się do psychologa, choć może to przynieść im znacznie większą ulgę. Według badań aż 1 na 4 osoby w Polsce doświadczy w ciągu życia problemów wymagających wsparcia psychologicznego. Mimo to wiele osób wciąż obawia się pierwszej wizyty u specjalisty – głównie dlatego, że nie wie, czego się spodziewać. Pierwsza wizyta stanowi często początek prawdziwej ulgi, choć najtrudniejszy pozostaje pierwszy krok.

Cztery dworce z lubelskiego w nowym programie PKP
kolej

Cztery dworce z lubelskiego w nowym programie PKP

Kolejowa spółka ogłosiła nowy program „Dworce przyjazne pasażerom”. Na liście wśród 181 obiektów znalazły się również te z województwa lubelskiego.

Puławskie Azoty nadal walczą o rentowność. Pierwsze półrocze 2025 zakończyło się wielomilionową stratą. Przed publikacją raportu ze stanowiska zrezygnował prezes spółki, Hubert Kamola (na zdj.)
Puławy

Puławskie Azoty wciąż z wysoką stratą. Spółka traci prezesa

Grupa kapitałowa Zakładów Azotowych w Puławach nadal więcej traci, niż zarabia. W pierwszym półroczu spółka traciła ok. 35 mln zł miesięcznie. Strata netto za ten okres wyniosła 209 mln zł, a jej łączne zobowiązania przekraczają już 4 miliardy. Prezes Hubert Kamola zrezygnował ze stanowiska.

Narkotyki w lodówce. 45-latek z Chełma w rękach policji
Chełm

Narkotyki w lodówce. 45-latek z Chełma w rękach policji

Ponad 140 porcji amfetaminy i marihuana zabezpieczone przez chełmskich kryminalnych – to efekt przeszukania jednego z mieszkań w centrum miasta. Mężczyzna, który tłumaczył posiadanie narkotyków „własnymi potrzebami”, usłyszał już zarzuty.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium