

Rozczarowanie w Lublinie. Motor długo prowadził z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Jak trenerzy obu ekip oceniają niedzielne zawody?

Marcin Brosz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
– Zdawaliśmy sobie sprawę, gdzie przyjeżdżamy – na jak trudny teren. Motor Lublin Arena, to bardzo wymagające miejsce, a gospodarze mają bardzo ciekawy zespół, który z roku na rok się rozwija. Pierwsza połowa to smutek. Nie tak planowaliśmy naszą grę. Nie tylko wynik, ale i same zachowania na boisku, stwarzanie sytuacji. Druga część, to odwrotność: uśmiech, radość, coś, co pokazuje niektóre sytuacje, które trenujemy. To daje nam dużo pozytywnej energii skoro potrafimy to zrobić na tak trudnym terenie z wymagającym przeciwnikiem. Cieszymy się bardzo, ale naszym celem nie jest 45 minut, a 90. Druga połowa pokazała, że jesteśmy coraz bardziej stabilnym zespołem. Z boku można zobaczyć, jak chcemy grać, wiemy jednak, że nadal wiele rzeczy przed nami. Nie przywiązuje uwagi do statystyk, ale Motor miał jedną sytuację, a my siedem.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Przede wszystkim sami sobie zgotowaliśmy ten remis. Grając dobre spotkanie poza 10 minutami drugiej połowy, kiedy rzeczywiście Termalika zdobyła bramkę i miała sytuację po stałym fragmencie i jeszcze jedną szansę, to tak naprawdę uważam, że nie zamykając tego meczu, daliśmy szansę nieprzewidzianej sytuacji, jaką często jest sprawdzanie przez VAR ręki. Przeciwnik zdobył bramkę na 1:1 i potem miał swój dobry moment. Trzeba przyznać, że dobre zmiany, potem Fabio Ronaldo miał piłkę wystawioną piłkę na jedenasty metr. Zagraliśmy dobry mecz, dużo rzeczy się zgadzało, pomysł na asymetrię w linii obrony, gdzie prawy obrońca miał zostawać, bo spodziewaliśmy się, że przeciwnik będzie chciał zagrać, jak z Jagiellonią. W tych stałych fragmentach i w kontrach na tym bazują, dlatego chcieliśmy asekurować Fassbendera na lewej stronie, więc boczny obrońca był niżej, a stoperzy przesuwali do tej strony. Chcieliśmy mocniej atakować przez ósemki i skrzydła, robić przeładowanie na tej stronie. Plan wychodził dobrze, ale jak nie strzelasz i nie zamykasz, to możesz mieć pretensje tylko do siebie. Szacunek dla gości, którzy wrócili do gry. Ciekawy trener i ciekawie budowany zespół, a my nie jesteśmy zadowoleni z punktu.
Dobry początek meczu, słabsza druga połowa...
– Jeżeli będziemy grali przez 90 minut dominując, to będziemy grali o naprawdę wysokie cele. Jest o to bardzo trudno w ekstraklasie. W Zabrzu też nie kontrolowaliśmy spotkania przez całe zawody. Uważam, że też byliśmy w pierwszej połowie w obronie niskiej. To była część planu, bo chcieliśmy spróbować kontr, bo Termalica czasem angażuje nawet siedmiu ludzi w ofensywę. Ciężko stwierdzić czy zostaliśmy uśpieni, wiadomo, z czego wziął się rożny. Nasz najsłabszy moment był po strzeleniu bramki na 1:1. 10 minut, kiedy rywale mieli sytuacje, a wcześniej względnie wydawałoby mi się, że mieliśmy kontrolę. W sumie, jeżeli Jacques kopnąłby piłkę w drugą stronę, to my mogliśmy iść z kontrą.
Dlaczego Jakub Łabojko opuścił boisko już w przerwie...
– Mamy infekcję w drużynie, nie było Gaspera, Kuba nie był w stanie kontynuować gry. Piłkarze, którzy zostali na boisku nie do końca wszyscy byli zdrowi, to samo zmiana w 60 minucie Pawła. Trener Jasiński był przy linii często, bo sam nie czuję się najlepiej.
