

Rozmowa z Pawłem Tetelewskim, trenerem PGE MKS El-Volt Lublin

Jakie uczucia są obecne w trenerze przed startem sezonu Orlen Superligi?
- Wszyscy czekamy na ten poczatek. Najcięższy okres dla dziewczyn już za nimi. Najpierw czeka nas Superpuchar Polski, a w środę mecz z Ruchem Chorzów. Po to ciężko trenuje się i spędza godziny na siłowni czy bieżni, aby później móc zagrać przed własnymi kibicami.
Na kiedy zaplanował pan pierwszy szczyt formy?
- Wróciliśmy po dobrym graniu w Rumunii i na Węgrzech, gdzie graliśmy z dobrymi przeciwnikami. Mamy Superpuchar, później trzy mecze w odstępie dwóch tygodni. Następnie jest przerwa na reprezentację i ten czas będzie odpowiedni, aby kontuzjowane zawodniczki doszły do pełni zdrowia. Pewnie wówczas zaczniemy pracować już w pełnym składzie. Nie mogę jednak narzekać, bo w tym zestawieniu osobowym dziewczyny mocno pracowały i zostawiały serce na boisku.
Rozumiem, że w sobotnim meczu o Superpuchar Polski z KGHM MKS Zagłębie Lubin jeszcze nie ujrzymy 100 procent potencjału tej drużyny?
- Może tak być, ale na te pytania odpowiedzieć może sztab medyczny. Najbliższe dni pokażą, kto nam będzie mógł pomóc w sobotnim meczu.
Czy wyniki osiągnięte podczas turniejów w Rumunii i na Węgrzech zasiały w panu pewną niepewność?
- Nie patrzę na wyniki, graliśmy z zespołami, które będą chciały wygrać Ligę Mistrzyń. Daliśmy pograć wszystkim dziewczynom i można powiedzieć, że przeciwko europejskiej czołówce grały dziewczyny, które w poprzednim sezonie występowały nawet na parkietach I ligi. To jest jednak potrzebne, aby zrobić krok do przodu
Głównym celem na jesień jest awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Czy w głowie ma pan już plan na rywalizację z Zagłębiem?
- Nie. Do listopada może się jeszcze dużo wydarzyć. Patrzymy na siebie i czekamy na kontuzjowane zawodniczki. Jak one wrócą, to będziemy silniejsi.
Jaki wynik pana zadowoli w tym sezonie?
- Zadowoli nas tylko jedno. W Lublinie zawsze liczy się gra o najwyższe trofea i będziemy o nie walczyć.
A kto może zagrozić drużynom z Lubina oraz Lublina?
- Nie śledzę sparingów innych ekip. Można powiedzieć, że ponownie będą to Kobierzyce, Gniezno czy Elbląg. Piotrcovia Piotrków Trybunalski na pewno też nie odda skóry za darmo.
Wymienił pan aż 6 zespołów. To oznacza, że poziom Orlen Superligi się wyrównuje?
- Myślę, że tak właśnie jest. Od szóstego miejsca do góry, każda ekipa chce się pokazać, zwłaszcza kiedy gramy na wyjeździe. Każdy chce wygrać z Zagłębiem czy Lublinem. To dobrze, bo polska liga idzie do przodu
