

Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko 36-letniemu górnikowi, który miał zabić swojego brata. W tle dramatu pojawiają się alkohol, konflikt o majątek i porachunki miłosne.

W ostatnie Boże Narodzenie Piotr odwiedził swojego starszego brata Pawła wraz ze znajomym. Wszyscy mieszkali w Bogdance, a zatrzymany 36-latek pracował tu jako górnik. Mężczyźni pili razem alkohol, jednak brakowało rodzinnej, świątecznej atmosfery, ponieważ szybko doszło do kłótni.
„Powodem zachowania podejrzanego były sprawy majątkowe po zmarłym ojcu, jak również utrzymywanie w przeszłości relacji intymnych Pawła M. z konkubiną podejrzanego” – czytamy w akcie oskarżenia.
Spotkanie przedłużało się, a Piotr chodził dokupić kolejne butelki alkoholu. Z czasem stawał się coraz bardziej pobudzony i agresywny, w związku z czym ich wspólny znajomy postanowił zakończyć spotkanie. Na miejscu zostali sami bracia. To wtedy doszło do eskalacji konfliktu. Według ustaleń śledczych Piotr miał m.in. wielokrotnie uderzać Pawła tępym narzędziem po głowie, twarzy i szyi. Doprowadziło to do licznych krwotoków i złamań, a w konsekwencji do śmierci Pawła M.
Oskarżony – jak twierdził – nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił. Tej samej nocy wrócił do domu, ale następnego dnia ponownie przyszedł do kontenera socjalnego w którym mieszkał jego brat. Gdy zobaczył go leżącego bez oznak życia, zadzwonił na numer alarmowy. Na ratunek było już jednak za późno.
Z opinii biegłych wynika, że Piotr M. jest osobą poczytalną, ale uzależnioną od alkoholu. Nietrzeźwy był również w momencie zatrzymania.
„Jest impulsywny, porywczy. Alkohol obniża u niego próg agresji. Nie przyznaje się do nieakceptowanych społecznie zachowań, nawet gdy zostaną mu udowodnione” – twierdzi prokuratura, uznając, że działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia.
To nie jedyne zarzuty wobec 36-latka. W latach 2020–2023 miał znęcać się psychicznie i fizycznie nad swoją partnerką. Pod wpływem alkoholu wszczynał awantury, szarpał ją, uderzał i obrażał. Jednym z powodów agresji mogło być to, że w przeszłości kobieta przez krótki czas była związana z jego bratem. Na kilka dni przed morderstwem zachowanie Piotra było tak brutalne, że kobieta wymagała pomocy medycznej, a święta spędziła u swojej rodziny.
Oskarżony nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Twierdzi, że gdy ostatni raz widział brata, ten był jeszcze żywy. Zaprzecza także stosowaniu przemocy wobec partnerki. Teraz grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
