

PGE Start walczy o odzyskanie twarzy po fatalnej inauguracji rozgrywek ligowych. Łatwo jednak nie będzie, bo ekipa z Lublina w sobotę o godz. 15 zagra w Krośnie.

Bycie kibicem czerwono-czarnych w obecnym sezonie, to wyjątkowo ciężkie zadanie. Jest się bowiem wystawionym na prawdziwą sinusoidę emocji.
Przeciętne mecze sparingowe i lawina informacji, które burzyły sielankowy obraz klubu – to było charakterystyczne dla okresu przygotowawczego. Później jednak przyszedł niezły, choć przegrany, mecz z UCAM Murcia w ramach kwalifikacji Koszykarskiej Ligi Mistrzów. Wzmocnieniem tych pozytywnych wrażeń było zdobycie Superpucharu Polski, chociaż już wtedy było widać, że styl tego zwycięstwa nie był najlepszy.
Tydzień temu wreszcie lubelscy fani zostali brutalnie sprowadzeni z obłoków na ziemie przez Legię Warszawa. Wprawdzie to aktualny mistrz Polski, ale przecież PGE Start w ostatnich rozgrywkach był drugi. Dlatego 22 punkty różnicy pomiędzy obiema ekipami, to jednak bardzo dużo, co może budzić poważnej obawy wśród lubelskich fanów.
– Nie powiem nic odkrywczego, w Warszawie zagraliśmy słaby mecz. Gra się tak, jak trenuje. Przed turniejem o Superpuchar trenowaliśmy dobrze. Po nim chyba uwierzyliśmy w to, że jesteśmy gotowi. A jeszcze nie jesteśmy i to było widać – powiedział Wojciech Kamiński.
Wydaje się, że te słowa powinny budzić niepokój, podobnie zresztą jak postawa lubelskiego zespołu. Nie wygląda on bowiem na odpowiednio poukładany. Mecz z Legią potwierdził przede wszystkim, to co było podnoszone od kilku tygodni – w tej drużynie brakuje rozgrywającego. Elijah Hawkins ma swoje atuty, ale wciąż uczy się seniorskiej koszykówki. Wojciech Kamiński sporo zaryzykował oddając prowadzenie gry zawodnikowi, który do tej pory w koszykówkę grał tylko w lidze akademickiej. Wprawdzie robił to w niezłych zespołach – Howard Bison, Minnesota Golden Grophers czy Texas Tech Red Raiders, ale jednak pewne nawyki ze studenckich czasów w grze Hawkinsa widać aż nadto. Do tego należy dodać, że Amerykanin oczywiście ma niezłe minięcie, ale na koszykarzach najlepszych klubów Orlen Basket Ligi nie robi ono aż takiego wrażenia. A, że rzut z dystansu też nie jest jego najmocniejszą stroną, to obraz Hawkinsa na razie jest mocno przeciętny.
– W finale Superpucharu trafiliśmy kilka rzutów w serii. My tego potrzebujemy, to napędza nasz atak. W meczu z Legią nie mogliśmy trafić do kosza. Nikt nie złapał swojego rytmu, cały czas byliśmy poza nim – wyjaśnia Wojciech Kamiński.
Odzyskaniu właściwego rytmu powinien na pewno służyć najbliższy mecz. Rywalem będzie w nim Miasto Szkła Krosno. To beniaminek Orlen Basket Ligi, który w pierwszym spotkaniu gładko uległ Dzikom Warszawa 80:95. Najlepszym zawodnikiem tego spotkania był Hubert Łałak. 21-latek zdobył 16 punktów. Taki występ jest sporym zaskoczeniem, bo Łałak nawet na poziomie I ligi nie był szczególnie wyróżniającym się koszykarzem.
Warto jednak podkreślić, że dzięki temu krośnianie są na czwartym miejscu w rankingu drużyn, które dają szansę zawodników U-23. W pierwszej kolejce 10 ekip dało młodzieży szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. W tym gronie jednak nie było PGE Startu. Dla kibiców w województwie lubelskim najbardziej interesującym graczem Miasta Szkła jest Michał Jankowski.
38-latek ma w swoim koszykarskim CV również występy w Starcie. Później natomiast swoje koszykarskie serce podzielił między grę na hali oraz na otwartym powietrzu. W koszykówce 3x3 reprezentował barwy Camaro Zamość, którego przez wiele lat był podporą i wprowadzał ten zespół do finałów mistrzostw Polski.
Sobotni mecz w Krośnie rozpocznie się o godz. 15. Bezpośrednia relacja z Podkarpacia będzie dostępna na portalu YouTube.
