Lokatorzy mieszkań komunalnych w Puławach korzystają z wysokiej, 80-procentowej bonifikaty na ich bezprzetargowy zakup. Dzięki temu oraz korzystnym wycenom, 50-metrowe lokale mogli nabywać po cenach nawet sześciokrotnie niższych, niż rynkowe. To już wkrótce może się zmienić.
Wysokie zainteresowanie mieszkaniami komunalnymi, szczególnie tymi w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach, nie bierze się znikąd. Puławy oferują na nie wysoką, 80-procentową bonifikatę, która umożliwia ich lokatorom, nabycie takiego majątku bez przetargu, po bardzo atrakcyjnej cenie. Nawet za 600 zł za mkw., co sprawia, że koszt nabycia 50-metrowego lokalu spada do symbolicznych 30 tys. zł. To sześć razy taniej, niż na rynku. Prezydent Puław uważa, że miasta na to nie stać.
– Mieszkania komunalne to majątek nas wszystkich. Uważam, że część pieniędzy z ich realnej wartości powinna zasilać budżet miasta z przeznaczeniem na inwestycje, oświatę, czy komunikację. Cena, po jakiej były sprzedawane w Puławach, wydaje mi się niezrozumiała i dla wielu z nas, z pewnością jest niesprawiedliwa – mówi Paweł Maj, prezydent Puław. – Tym bardziej, że w pobliskim Lublinie bonifikaty wynoszą zaledwie od 30 do 45 proc., a w Rykach 35 proc, przy naszych 80-ciu – dodaje.
Zdaniem prezydenta, Puławy nie powinny pozbywać się mieszkań za 20-procent ich komercyjnej wartości. W związku z tym, przygotował projekt uchwały, która ma urealnić cenę ich bezprzetargowego nabycia obniżając bonifikatę do 50 procent. Zmiana ma dotyczyć jednak tylko nowych najemców, którzy klucze do komunalnych mieszkań odbiorą w tym roku (i kolejnych). Pozostali lokatorzy nadal będą mogli korzystać ze starej, 80-procentowej bonifikaty.
Projekt nowej uchwały mieszkaniowej jeszcze w tym miesiącu ma trafić do radnych. – Wydaje mi się to dobrym pomysłem, ale ja tej uchwały jeszcze nie czytałem. Musimy przedyskutować to na komisjach i wtedy podejmiemy decyzję – mówi Paweł Matras, radny PiS, członek Komisji Mieszkaniowej.
Przepis na tanie mieszkanie
Wysokość bonifikaty nie jest jedynym problemem z mieszkaniami komunalnymi w Puławach. Z uwagi na luki w prawie, mieszkania mogą trafić do osób nieuczciwych. Jak to możliwe? Żeby "załapać się" na listę oczekujących wystarczy tymczasowo spełniać kryteria finansowe (do 1029 zł na os.) oraz lokalowe (do 5 mkw. na osobę) w dotychczasowym miejscu zamieszkania. Nie trudno wyobrazić sobie zatem osoby, którym udaje się na pewien czas ograniczyć oficjalny dochód oraz wynająć niewielki lokal, żeby zrobić odpowiednie wrażenie na urzędnikach i samorządowcach z Komisji Mieszkaniowej.
Gdy plan się powiedzie, trafiają na listę, a przy odrobinie szczęścia dostają przydział na mieszkanie. Mają wtedy dwa wyjścia. Jeśli chcą, mogą mieszkać w nim do śmierci, nawet jeśli wkrótce po otrzymaniu kluczy, wygrają w Lotto lub zaczną zarabiać kilkukrotność średniej krajowej. Jeśli jednak pragną mieszkać docelowo w innym miejscu, mogą to mieszkanie kupić od miasta i sprzedać na wolnym rynku. W tej sytuacji, im gorszy stan techniczny lokum, tym paradoksalnie lepiej, bo wycena rzeczoznawcy staje się niższa (średnia wycena w roku 2018 to 2,97 tys. zł za metr).
Do tego nasi szczęśliwcy dostają 80-procentową bonifikatę, przez co mieszkanie na własność, często w dobrej lokalizacji, nabywają za 590-600 zł za metr. To oznacza, że już za ok. 30 tys. zł wchodzą w posiadanie majątku wartego nawet 200 tys. zł. Taki prezent od miasta Puławy mogą następnie sprzedać na rynku, już po nowej, komercyjnej cenie (nawet od razu pod pewnymi warunkami). W tym samym czasie uczciwe rodziny, żeby kupić tego rodzaju lokal, muszą zaciągnąć kredyt w banku na 20-30 lat i płacić z tego tytułu raty o wysokości powyżej tysiaca złotych miesięcznie.
>>>> Kto zostanie wiceprezydentem Puław? PiS wskazuje kandydata