Speed Car Motor Lublin pokonał MRGARDEN GKM Grudziądz na inaugurację PGE Ekstraligi. Jednak na początku spotkania nie jego wynik był najważniejszy, a zdrowie kapitana „Koziołków”. Szwed wyszedł cało z wypadku, ale jest poobijany.
Do feralnego upadku doszło w czwartym biegu. Andreas Jonsson i Wiktor Lampart wyjeżdżali na prowadzenie 5:1 na drugim łuku. Junior nie zostawił jednak wystarczająco dużo miejsca swojemu koledze z pary. Szwed wjechał w tylne koło motocykla młodszego z braci i spadł z maszyny.
Wypadek wyglądał bardzo groźnie – Jonsson przekoziołkował kilka razy i uderzył w dmuchaną bandę. Przez długi czas nie podnosił się z toru. Potrzebna była pomoc ratowników. Szwed opuścił stadion w karetce.
Na Facebooku przekazał swoim fanom dobrą informację – ma poobijaną lewą rękę, ale obyło się bez złamań. – Andreas opuścił już szpital. Doznał ogólnych stłuczeń, ale jest w porządku. Pojedzie w meczu w Gorzowie – powiedział nam trener Motoru Maciej Kuciapa.