MUNDIAL 2018 Trójkolorowi wygrali w finale z Chorwacją 4:2 po kapitalnym spotkaniu na moskiewskich Łużnikach i zdobyli drugi w historii Puchar Świata. To ogromny sukces dla selekcjonera Didiera Deschampsa, który zdobył to trofeum zarówno jako piłkarz jak i trener
Spotkanie od samego początku było niezwykle emocjonujące. Chorwacja ruszyła do ataku i starała się zdominować rywali, ale Francja grała bardzo dobrze w defensywie i przerywała ataki zespołu z Bałkanów. A w 20 minucie objęła prowadzenie. Po faulu przed polem karnym piłkę w "szesnastkę" dośrodkował Antoine Griezmann, a Mario Mandzukić interweniował na tyle pechowo, że umieścił ją we własnej bramce.
Stracony gol nie podłamał ekipy Zlatko Dalicia i w 29 minucie po dobrze rozegranej akcji na prawym skrzydle piłka trafiła do Ivana Perisicia, a ten mocnym strzałem doprowadził do remisu. Radość chorwackiego pomocnika nie trwała jednak długo. Kilka minut później Perisić zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i arbiter wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Griezman i nie zmarnował świetnej okazji. Tym samym do przerwy o jedną bramkę lepsi byli gracze Deschampsa, a druga połowa zapowiadała się niezwykle emocjonująco.
Jeśli ktoś myślał, że drugie 45 minut będzie zdecydowanie mniej emocjonujące srogo się pomylił. Chorwacja ruszyła do śmiałych ataków, ale francuska obrona była nie do przejścia. W 59 minucie po świetnej kontrze piłka trafiła do Paula Pogby, który strzałem z lewej nogi podwyższył na 3:1. To nie był jednak koniec bo sześć minut później czwartego gola dla Francji zdobył Kylian Mbappe i Chorwaci byli na kolanach. Jednak chwilę później katastrofalny błąd popełnił Hugo Lloris, który chcąc wybić piłkę trafił w Mandżukicia i nadzieje w serca kibiców z Bałkanów odżyły na nowo.
W końcówce Chorwacja starała się jeszcze zdobyć gola kontaktowego, ale wynik nie uległ już zmianie i mecz zakończył się wygraną Francji. Tym samym Les Blues wywalczyli drugi w historii Puchar Świata. To wydarzenie ma szczególny smak dla trenera Trójkolorowych Didiera Deschampsa. W 1998 roku ówczesny selekcjoner był kapitanem zespołu, w którym brylowali tacy gracze jak Zinedine Zidane, Youri Djorkaeff, Marcel Desailly, Laurent Blanc, a w bramce stał legendarny Fabian Barthez. Teraz doprowadził swój kraj do sukcesu po raz drugi, ale już w innej roli, kireując drużyną z ławki rezerwowych.
Francja - Chorwacja 4:2 (2:1)
Bramki: Mandzukić (20-samobójcza.), Griezmann (38), Pogba (59), Mbappe (65) - Perisić (29), Mandzukić (69).
Francja: Lloris – Pavard, Varane, Umtiti, Hernández – P. Pogba, Kanté (55. N'Zonzi) – Mbappé, Griezmann, Matuidi (74. Tolisso) – Giroud (81. Fékir).
Chorwacja: Subasić – Vrsaljko, Lovren, D. Vida, Strinić (82 Pjaca) – Rakitić, Brozović – Rebić (71 Kramarić), Modrić, Perisić – Mandzukić.
Żółte kartki: Kante, Hernandez – Vrsaljko.
Sędziował: Nestor Pitana (Argentyna).