Piłkarze Wiesława Kołodzieja mieli się znaleźć w pierwszej piątce, z niewielką stratą do lidera. Miałoby to pozwolić wiosną na włączenie się do walki o awans. Biorąc pod uwagę fakt, że druga lokata w tabeli daje grę w barażach, sytuacja Avii jest całkiem niezła. "Żółto-niebiescy” tracą do lidera sześć punktów, a do drugiej ekipy tylko dwa "oczka”. Przy odpowiednich wzmocnieniach zimą świdniczanie powinni bez problemu walczyć o czołowe lokaty.
- Ogólnie mówiąc ta runda to wzloty i upadki z naszej strony. W dużym skrócie można tez powiedzieć, że dobrze zaczęliśmy i dobrze skończyliśmy jesień. Jesteśmy zadowoleni z tego, co udało się nam osiągnąć, bo po fatalnych rozgrywkach w poprzednim sezonie nie wiedzieliśmy tak do końca, na co będzie nas stać - mówi trener Kołodziej.
Jeśli chodzi o podsumowanie rundy jesiennej to najlepszy w wykonaniu podopiecznych trenera Kołodzieja był początek rozgrywek, kiedy po trzech kolejkach mogli się pochwalić kompletem punktów.
Załamanie formy przyszło wraz z porażką w czwartej serii gier na własnym stadionie z Resovią Rzeszów. Od tamtej pory grę ekipy ze Świdnika można określić jako huśtawkę nastrojów.
- Czego możemy żałować? Na pewno kilku punktów zgubionych w głupi sposób. W pierwszej kolejności przypomina mi się remis w Nowej Sarzynie, kiedy straciliśmy gola dosłownie w ostatniej sekundzie meczu. Lepiej mogliśmy też spisać się ze Stalą Kraśnik. Tych dwóch spotkań żałuję najbardziej, bo mogliśmy wykonać plan ponad normę - dodaje szkoleniowiec świdniczan.
Avia miała w minionej rundzie dwóch liderów. Równą i wysoką formę w każdym meczu prezentował Krzysztof Gralewski, a pod bramką przeciwników niezawodny był Wojciech Białek. Ten ostatni trafił do siatki 12 razy i jest obecnie najlepszym strzelcem całej trzeciej ligi lubelsko-podkarpackiej.