ROZMOWA Z Javierem Hernandezem, pomocnikiem Górnika Łęczna
- Ma pan za sobą prawdopodobnie najbardziej udany sezon w karierze. Dla Politechniki Timisoara w 38 strzelił pan w sumie 8 bramek i zanotował 6 asyst. Przenosiny do walczącego o utrzymanie w polskiej ekstraklasie Górnika Łęczna to dość nieoczywisty krok. Co zdecydowało o wyborze? Uważa pan, że to krok do przodu w pańskiej karierze?
– Tak, to zdecydowanie jeden z najlepszych okresów w mojej karierze. Zdecydowałem się na transfer do Polski, bo macie mocne rozgrywki. Górnik to ciekawy zespół. Nawet jeśli dotychczas nie radził sobie najlepiej, liczę, że będzie szedł w górę.
- Nie wierzę, że po takim sezonie nie chcieli pana zatrzymać w Politechnice. Dlaczego wolał pan grać w Polsce niż w Rumunii?
– Skończył mi się kontrakt. Dostałem propozycję przedłużenia umowy o kolejny rok, ale ją odrzuciłem. Potrzebowałem zmiany. Rumuńska liga pod względem poziomu sportowego prezentuje się naprawdę nieźle, ale organizacyjnie to półka niżej niż Lotto Ekstraklasa, gdzie są duże i nowoczesne stadiony.
- Na wyobraźnie działają przykłady rodaków, jak Dani Quintana czy Airam Cabrera, którzy wypromowali się w naszym kraju?
– To bardzo dobrzy piłkarze. Na pewno chciałbym pójść ich śladem i zaliczyć równie dobry sezon.
- Podobno jest pan kuzynem słynnego Gutiego z Realu Madryt. Czy to prawda? Jaki wpływ miał na pańską karierę?
– Jesteśmy kuzynami i mamy naprawdę bliskie, przyjacielskie relacje. Ale rozmawiamy tylko o osobistych sprawach, nie o sporcie.
- Przygodę z piłką zaczynał pan w niewielkim CD Munibar, ale w wieku 19 lat trafił pan do młodzieżowej drużyny Realu Madryt. Były nadzieje na wielką karierę?
– Oczywiście, że były. Kto by ich nie miał na moim miejscu? Liczyłem, że zrobię wielką karierę, jak każdy chłopak, który podpisuje kontrakt z Realem, ale to nie takie łatwe, jak się wydaje. Konkurencja jest olbrzymia, a mnie dodatkowo sprawy nie ułatwiły kontuzje.
- W pierwszym sezonie zagrał pan w 24 meczach, strzelił dwie bramki. Później było jednak tylko gorzej. Co zdecydowało o tym, że nie udało się panu przebić?
– Pierwszy rok rzeczywiście był udany. Później zerwałem jednak więzadła w kolanie, pauzowałem przez siedem miesięcy. To wstrzymało mój rozwój.
- W Castilli współpracował pan wówczas z obecnym selekcjonerem reprezentacji Hiszpanii. Jak scharakteryzowałby pan Julena Lopetegui jako trenera i człowieka? Pod jego wodzą Hiszpania ma szanse wrócić na właściwe tory?
– Lopetegui to zdecydowanie jeden z najlepszych szkoleniowców, z jakimi współpracowałem. Bardzo cenię go zarówno jako trenera, jak i człowieka. Mam nadzieję, że pod jego wodzą Hiszpania wygra następne mistrzostwa świata. To jak najbardziej możliwe.
- W Realu grał pan z trzema polskimi piłkarzami – Szymonem Matuszkiem, Krzysztofem Królem i Kamilem Glikiem. Pamięta ich pan? Z którymś z nich trzymał się pan mocniej? Macie kontakt do dzisiaj?
– Pamiętam wszystkich trzech. Dobre chłopaki, ale kontakt nam się urwał.
- Król chwalił się kiedyś, że pożyczał auto od Raula. Pan także miał takie bliskie kontakty z piłkarzami z pierwszego zespołu?
– Mnie Raul auta nie pożyczał. Trzymałem się raczej z chłopakami z Castilli.
- Pana dobrym kumplem jest podobno Nacho Fernandez? Jak zareagował na pańskie przenosiny do Polski? Dowiedział sie już o istnieniu takiego klubu, jak Górnik Łęczna?
– Jeszcze na ten nie rozmawialiśmy, ale w najbliższym czasie na pewno będziemy. Nacho jest moim dobrym kolegą i na pewno będzie trzymał kciuki, żeby poszło mi w Polsce jak najlepiej.
- Nie będzie pan pierwszym Hiszpanem w Łęcznej. Wcześniej grali tu także Josu czy Marquitos, ale nie udało się im zrobić kariery. Dlaczego panu ma się powieźć?
– Obaj są dobrymi piłkarzami. Być może zabrakło im trochę szczęścia, żeby się przebić. Jeśli chodzi o mnie, to zrobię wszystko, żeby pokazać pełnię swoich umiejętności.
- W zielono-czarnych barwach będzie pan grał z numerem 10 na plecach. To zobowiązuje. Presja pana nie przygniecie?
– Dla mnie to żaden problem. To tylko numer. Numery nie grają, nie są ważne.
- Ile bramek i asyst pana usatysfakcjonuje?
– Ciężko powiedzieć. Postaram się, żeby było ich jak najwięcej.
- Trafił pan do zespołu, który nie najlepiej zaczął sezon i szykuje się do gry o utrzymanie. Czeka was ciężka walka o uniknięcie degradacji.
– Mam nadzieję, że to będzie wspaniały sezon. Zarówno dla mnie, jak i dla zespołu