To właśnie ten rywal miał sprawdzić w boju biało-czerwonych. Reprezentacja Iranu nie potrafiła jednak znaleźć recepty na aktualnych Mistrzów Świata. Drużyna prowadzona przez belgijskiego szkoleniowca wygrała z nią bez straty seta.
Polska kontra Iran, czyli pojedynek dwóch niepokonanych zespołów. Stawką tej konfrontacji był prymat w grupie D. Polacy od pierwszych minut grali na podwyższonych obrotach. Do stanu 3:3 mecz był wyrównany, ale potem na zagrywce stanął Artur Szalpuk i w tym ustawieniu biało-czerwoni zdobyli 5 punktów z rzędu. Po powrocie z przerwy technicznej Irańczycy zakończyli akcję udanym atakiem, ale podopieczni Vitala Heynena ciągle utrzymywali prowadzenie. Polacy imponowali bardzo dobrą grą – Fabian Drzyzga rozrzucał piłkę na różne strefy boiska, a taka ofensywa nie podobała się drużynie z Bliskiego Wschodu. Irańczycy tracili seryjnie punkty po własnych błędach serwisowych i byli pod coraz większą presją. Na drugiej przerwie technicznej obrońcy tytułu wygrywali 16:11. Im bliżej końca tego seta, to biało-czerwoni wytracali impet. Z kolei rywale ustawili w końcu celowniki, dzięki czemu zbliżyli się nawet na 2 punkty. Polacy zażegnali jednak chwilowy kryzys i wygrali 25:21.
Dopóki Irańczycy nie bronili i zawodzili na zagrywce, to Vital Heynen mógł być spokojny o wynik. I tu pojawiał się problem, bo reprezentanci Bliskiego Wschodu się rozkręcali i na pierwszej przerwie technicznej Michał Kubiak oraz jego koledzy prowadzili zaledwie 8:7. Coraz lepiej w ataku ze skrzydeł prezentował się Amir Ghafour. Przez to Iran pozostawał w kontakcie z biało-czerwoni. Jednak kiedy Polacy odskoczyli na 3 punkty – 12:9 – to trener Igor Kolaković skorzystał z przerwy na żądanie. Szkoleniowiec rodem z Serbii miał solidny ból głowy, bo jego podopieczni nie pokazywali dobrej siatkówki i na przerwie technicznej mieli już 4 punkty straty. Ponownie jednak obrońcy tytułu nie ustrzegli się błędów i w końcówce tego seta zafundowali sobie przyspieszony puls. Udało im się zachować na tyle zimnej krwi, żeby wyjść na prowadzenie 2:0 po zwycięstwie 25:20.
Po powrocie na parkiet górą byli Irańczycy, którzy błyskawicznie zbudowali sobie przewagę. Polacy mieli problemy z dokładnym przyjęciem zagrywki i ze skończeniem akcji w ataku. Kiedy ich strata urosła do trzech punktów – 2:5 – trener Vital Heynen przywołał do siebie zawodników. Na pierwszej przerwie technicznej było już 4:8. Walka punkt za punkt nie sprzyjała biało-czerwonym. Musieli czekać na swoją okazję i kiedy taka już się nadarzyła, to starali się ja wykorzystać. Irańczycy nie mylili się jednak tak często, jak w poprzednich odsłonach. Do remisu po 14 reprezentanci Polski doprowadzili po dobrym serwisie Jakuba Kochanowskiego. Rywale ponownie odskoczyli na punkt różnicy i nie dawali się dogonić niemal do końcówki seta. Potrzebny był przełom, żeby pokrzyżować im szyki. Znakomitą zagrywką popisał się znowu Jakub Kochanowski i był remis 22:22. Młody środkowy wyrósł na wyrósł na bohatera meczu – wykończył Irańczyków swoim mocnym serwisem i dał Polakom zwycięstwo 25:22, a w całym meczu 3:0.