Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozegrają jeszcze jedno ligowe spotkanie przed świętami. O prezent nie będzie jednak łatwo, bo dzisiaj (godz. 18) do Lublina przyjeżdża Arka Gdynia
Akademiczki są na fali – w ostatnich trzech spotkaniach schodziły z parkietu jako zwyciężczynie. Pokonały kolejno Enea AZS Poznań, Sunreef Yachts Politechnikę Gdańską oraz Widzew Łódź. Lublinianki ciągle uczą się gry z nową środkową Nikki Greene, bo ich komunikacja nie zawsze funkcjonuje perfekcyjnie. Ważne jest jednak to, że Amerykanka dobrze czuje się w zespole i regularnie wpisuje się na listę strzelczyń.
W kolejnym już spotkaniu na parkiecie nie pojawi się Dajana Butulija. Serbka przechodzi rehabilitację po uszkodzeniu więzadeł w kostce. Od kilku tygodni nie trenuje i potrzebuje czasu na powrót do pełnej sprawności.
Podopieczne Wojciecha Szawarskiego grały ostatnio z rywalkami z dołu tabeli Energa Basket Ligi Kobiet. Teraz czeka je zderzenie z drużyną, która jest stawiana w gronie potencjalnych medalistów Mistrzostw Polski. Akademiczki zakończą mini-serię trzech meczów domowych pojedynkiem z Arką Gdynia.
Zespół z Pomorza kroczy w tym sezonie niemal od zwycięstwa do zwycięstwa. Drużynie prowadzonej przez Łotysza Gundarsa Vetrę noga podwinęła się zaledwie dwa razy – w konfrontacjach ze Ślęzą Wrocław i CCC Polkowicami. Pozostałe osiem spotkań ekipa z Trójmiasta wygrywała dosyć pewnie.
Kibice kobiecej koszykówki czekają zapewne na starcie dwóch wysokich zawodniczek – Nikki Greene z Lublina oraz Emmy Cannon z Gdyni. Środkowa Arki jest jedną z rewelacji EBLK – jest obecnie najlepszą strzelczynią w całej stawce ze średnią 21.4 punktu, ex aequo z Brianną Kiesel. Dodatkowo, jest jedną z czołowych zbierających, co mecz zgarnia 10 piłek z tablic.
To właśnie ten drugi element może być kluczowy w piątkowym starciu. Arka jest ekipą lepiej zbierającą od „Pszczółek” i może wykorzystywać swój atut w walce o akcje drugiej, a nawet trzeciej szansy.