Polski Cukier Pszczółka Start Lublin zmierzy się w czwartek z Treflem Sopot. Dla „czerwono-czarnych” to mecz, w którym mają szansę odbić się od dna
Sezon jeszcze się nie rozkręcił, a koszykarze Startu Lublin znaleźli się już pod ścianą. Trzy porażki z rzędu na otwarcie rozgrywek sprawiły, że przedsezonowe marzenia o czołowych lokatach trzeba schować do kieszeni.
Zwłaszcza, że te przegrane nie zostały poniesione z mocarzami tych rozgrywek. Wyjątkiem w tym gronie był jedynie Anwil Włocławek. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk i King Szczecin to drużyny, które absolutnie były w zasięgu lublinian.
Bardziej niż wyniki, kibiców musi martwić jednak styl tych porażek. O ile w pierwszym meczu było widać jeszcze jakieś fragmenty walki, to w kolejnych spotkaniach z tym elementem było coraz gorzej. W niedzielnej konfrontacji z King gospodarze wręcz rozstępowali się przed zawodnikami ze Szczecina. – Dawaliśmy rywalom oddawać rzuty z czystych pozycji. Najzwyczajniej na świecie nie walczymy na boisku – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej David Dedek.
Pretensje można mieć praktycznie do wszystkich zawodników „czerwono-czarnych”. Nawet Doron Lamb, który zdobył z Kingiem 30 pkt, w obronie spisał się co najwyżej przeciętnie. Najwięcej uwag trzeba kierować do Quentona De Cosey, który w defensywie popełnia juniorskie błędy – brak właściwej pozycji czy nieumiejętność kontrolowania położenia na boisku swojego rywala to tylko najbardziej oczywiste z nich.
W ofensywie też nie jest dobrze – Start gra koszmarnie wolno, a w ataku pozycyjnym brak jest jakiejkolwiek współpracy pomiędzy zawodnikami. – Naszym problemem jest zbyt indywidualna gra. Na boisku nie tworzymy zespołu, nie walczymy dla drużyny. Co jakiś czas zawodnik stara się indywidualnie zrobić coś dobrego, ale to nie zmienia faktu, że nie ma zespołu. Tak to nie może wyglądać – grzmiał David Dedek.
Dzisiaj o przełamanie może być bardzo trudno, bo Trefl Sopot to rywal z najwyższej półki. Podopieczni Marcina Stefańskiego na razie mają na koncie dwa zwycięstwa oraz porażkę, która została poniesiona w pierwszej kolejce sezonu. Wówczas rywalem Trefla były Twarde Pierniki Toruń. Liderami sopocian są Yannick Franke i Joshua Sharma. Obaj w poprzednim sezonie reprezentowali barwy Startu. Obaj też w jego trakcie odeszli – Amerykanin trafił do Hiszpanii, a Holender na Litwę. Zaskoczeniem jest zwłaszcza postawa Franke, który w Lublinie raczej zawodził. Marcin Stefański znalazł chyba jednak klucz pozwalający na wyzwolenie jego potencjału i Franke na razie gra wyśmienicie. Średnio zdobywa 18 pkt, a w rywalizacji z Toruniem na swoim koncie zapisał nawet 24 „oczka”.
Dzisiejszy mecz rozpocznie się o godz. 19.30. Transmisję z niego przeprowadzi platforma Emocje.tv.