Koszykarz Polskiego Cukru Start Lublin jest jedynym obcokrajowcem, który przetrwał w Lublinie cały sezon
Cudzoziemcy zazwyczaj mają dużo trudniej, aby zaskarbić sobie przychylność fanów. Jest tak zwłaszcza w koszykówce, gdzie obcokrajowców jest od groma. Bardzo często traktują oni polskie rozgrywki jako miejsce do wypromowania się i zdobycia w przyszłości biletu do bardziej renomowanego klubu.
Tymczasem Cleveland Melvin jest przykładem na to, że polska liga może być również pociągająca. Kiedyś grał w niej dla Kinga Szczecin czy MKS Dąbrowa Górnicza. W poprzednim sezonie natomiast trafił do Polskiego Cukru Start Lublin. Przyszedł w bardzo trudnym momencie, kiedy zespół był w kryzysie, a nowy trener dopiero miał go z niego wyprowadzać. Tane Spasevovi udało się to średnio, ale do Melvina nie można mieć większych zastrzeżeń. Jego kilka występów było naprawdę wybitnych, tak jak chociażby ten z marcowego meczu z Asseco Arka Gdynia, kiedy Amerykanin zdobył aż 28 pkt. 5 dni wcześniej HydroTruckowi Radom zaaplikował 21 „oczek”. Oba te spotkania „czerwono-czarni” wygrali, co w dużej mierze pomogło im utrzymać się w Energa Basket Lidze.
Lekkie pretensje można mieć do Melvina jedynie o występ w turnieju finałowym Suzuki Pucharu Polski. Start był czarnym koniem rywalizacji w hali Globus i doszedł do finału, w którym przegrał z BM Stal Ostrów Wielkopolski. Udział Melvina był w tym sukcesie znikomy. Zaliczył dobry ćwierćfinał, ale później w półfinale i finale rywale skutecznie ograniczyli jego popisy.
Ten sezon dla Startu miał być zdecydowanie lepszy. W końcu zmieniono trenera, Tane Spseva zastąpił Artur Gronek, po to, żeby wreszcie wrócić do play-off. Na razie jednak „czerwono-czarni” są jednym z największych rozczarowań pierwszej połowy sezonu. Melvin też ma w tym udział, bo nie gra już na takim poziomie. Nadzieja dla Amerykanina, jak i klubu z Lublina jednak jakaś jeszcze pozostała. Jest nią dobry występ zespołu w meczu z King Szczecin, w którym lublinianie zakończyli serię 5 porażek. Było to możliwe w dużej mierze właśnie dzięki 31-letniemu zawodnikowi z USA, który w tym spotkaniu zdobył aż 19 pkt.