Chelsea - Benfica dziś o 20.45. Gdzie obejrzeć transmisję online i w TV z Finału Ligi Europy? Na Amsterdam ArenA Chelsea Londyn zmierzy się z Benficą Lizbona w finale Ligi Europy.
Mówi się, że dawny Puchar UEFA to tylko rozgrywki pocieszenia, a wielkie europejskie kluby, którym przyjdzie w nim grać, traktują go jako zło konieczne, ale spróbujcie wyjaśnić to Rafie Benitezowi.
Hiszpan jest zdeterminowany, żeby wznieść dziś puchar do góry. To dla niego jedyna szansa, żeby wygrać coś z The Blues, bo jest już przesądzone, że po zakończeniu sezonu jako tymczasowy menedżer pożegna się ze Stamford Bridge.
Do tej pory większymi sukcesami na międzynarodowej arenie mogą pochwalić się Portugalczycy. Benfica aż siedem razy grała w finale Ligi Mistrzów, dwukrotnie sięgając po trofeum, ale lata świetności klubu przypadają na lata sześćdziesiąte, gdy w składzie brylował legendarny Eusebio.
Najbardziej udany okres dla Chelsea to ostatnia dekada. Londyńczycy przed rokiem zwyciężyli w Champions League, a w 2008 roku przegrali dopiero po rzutach karnych z Manchesterem United.
Z drugiej strony The Blues jako pierwszy w historii obrońca tytułu, odpadli już w fazie grupowej LM, mając za rywali Juventus Turyn i Szachtar Donieck, a więc zespoły, które nie odegrały większej roli w tegorocznych rozgrywkach.
Nie powiodło im się także w Premier League, gdzie po raz kolejny zostali zdystansowani przez kluby z Manchesteru, więc dzisiejszy mecz będzie ostatnią okazją na uratowanie sezonu.
Liga Europy to na razie ciemna plama na kartach historii obu finalistów. Benfica grała w finale raz, w 1983 roku, ale musiała uznać wyższość belgijskiego Anderlechtu Bruksela. Wówczas zwycięzcę wyłaniano na podstawie dwumeczu. W stolicy Belgii Fiołki wygrały 1:0, a w Lizbonie pał remis 1:1.
Z kolei Chelsea jeszcze nigdy nie miała okazji powalczyć o to trofeum. Dlatego klub, który triumfuje dzisiaj, będzie mógł wstawić do gabloty nowe, do tej pory obce kibicom, trofeum.
Serce Luiza bije dla Benfiki
Dlatego trudno się dziwić, że menedżer The Blues Rafael Benitez stosuje rotację. W sobotnim spotkaniu z Aston Villą oszczędzani byli m.in. obrońca David Luiz i napastnik Fernando Torres. Obaj są dziś wypoczęci tak bardzo, jak to tylko możliwe i gotowi do gry.
Skrajnie inna jest sytuacja Johna Terry'ego i Edena Hazarda. Anglik i Belg narzekają na urazy i choć polecieli z zespołem do Amsterdamu, to ich występ znajduje się pod dużym znakiem zapytania.
Trener Benfiki Jorge Jesus nie ma podobnych problemów kadrowych, ale sen z powiek spędza mu forma zespołu. Encarnados od początku sezonu zdecydowanie prowadzili w rozgrywkach portugalskiej Ligi Zon Sagres, ale w maju dostali zadyszki. Najpierw zaledwie zremisowali na własnym stadionie z Estoril 1:1, a w ostatni weekend, w hicie sezonu, przegrali na wyjeździe z Porto 1:2 i stracili fotel lidera.
– W tej sytuacji w lidze nie wszystko zależy już od nas. Dlatego koncentrujemy się głównie na Lidze Europy. Chcemy wygrać. Jednocześnie zagramy na luzie, bo ten ostatni mecz jest już bez presji. Nie jesteśmy faworytem, więc będziemy odczuwali tylko przyjemność z gry i radość, że możemy brać udział w tak wspaniałym spotkaniu – powiedział Jorge Jesus dla oficjalnej strony swojego klubu.
Dzisiejsze spotkanie będzie szczególne dla Davida Luiza i Ramiresa. Obaj przed laty trafili na Stamford Bridge ze stolicy Portugalii. – Każdy wie, że moje serce należy do Benfiki, ale na początku meczu o wszystkim zapominam. Liczy się tylko Chelsea, bo teraz gram dla The Blues – powiedział Luiz.