Rozmowa z Adrianem Bastą, obrońcą Górnika Łęczna.
• Od dłuższego czasu zbiera pan pochlebne recenzje, był pan wyróżniającym się zawodnikiem GKS Bełchatów w minionym sezonie, a trafia pan do drużyny, którą prawdopodobnie czeka walka o utrzymanie. Nie było innych ofert z ekstraklasy?
– Były, ale to Górnik okazał się najbardziej zdeterminowany, tutaj najmocniej mnie chcieli i dlatego zdecydowałem się na przenosiny do Łęcznej.
• Nie dało się załatwić przenosin wcześniej? Nie miał pan zbyt wiele okazji, żeby zgrać się z nowymi kolegami i na początku ciężko będzie panu o miejsce w składzie.
– Kontrakt z poprzednim klubem rozwiązałem dopiero 8 lipca. Do tego czasu musiałem trenować z zespołem i nie mogłem wiązać się z nowym klubem. Pewnie udałoby się załatwić formalności z Górnikiem parę dni wcześniej, ale wiadomo jak to jest. Negocjacje trwały i dołączyłem dopiero teraz. Ale bardzo się z cieszę, że udało się wszystko dopiąć.
• Stracił pan jednak cały okres przygotowawczy...
– Trenowałem tydzień indywidualnie, więc nie jest to dla mnie wielki problem. Może troszeczkę straciłem, ale teraz wystarczy mocniej popracować z trenerem i myślę że gdzieś to wszystko wróci do normy. Potrzebuję jeszcze dwóch tygodni spokojnych przygotowań.
• Jeśli Górnik będzie punktował tak, jak w pierwszym meczu, to ciężko będzie wygryźć Łukasza Mierzejewskiego lub leandro.
– Na szczęście sezon jest bardzo długi. Myślę, że dostanę swoją szansę i z całych sił będę starał się ją wykorzystać.
• Wygląda na to, że jest pan szykowany raczej na lewą stronę obrony, bo pozycja Mierzejewskiego wydaje się niepodważalna.
– Jeszcze odnośnie dokładnej pozycji z trenerem nie rozmawiałem. Wiem, że chciano mnie w tym klubie, także tylko to mnie interesowało. To, gdzie będę grał zeszło na drugi plan. Okaże się w najbliższych tygodniach.
Rozmawiał Paweł Langierowicz