Po remisie wywalczonym w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, zielono-czarni przygotowują się do starcia z Cracovią. Pasy przyjadą do Łęcznej w piątek.
– Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, zagraliśmy zbyt bojaźliwie. W drugiej części gra była bardziej wyrównana i można było mieć wrażenie, że kto strzeli to wygra. Remis jest sprawiedliwy. Pamiętajmy, że gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego, a my także mieliśmy okazje do strzelenia bramki. Zagłębie miało lekką przewagę i tym bardziej trzeba się cieszyć ze zdobytego punktu na trudnym terenie – powiedział po sobotnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin pomocnik Górnika Łęczna Tomasz Nowak dla oficjalnej strony swojego klubu.
Trener Jurij Szatałow nie zaskoczył i przeciwko Miedziowym znów zagrał defensywnie i nastawił zespół na kontry. Ta strategia do tej pory sprawdza się całkiem nieźle, bo choć Górnicy w żadnym z dotychczasowych spotkań nie prowadzili gry, wywalczyli już 18 punktów i plasują się w środkowej strefie tabeli.
– Byliśmy trochę cofnięci, ale nie można było sobie pozwolić na otwartą piłkę. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, żeby pokazać nasze atuty i zneutralizować gospodarzy. W minionym tygodniu analizowaliśmy grę Zagłębia, które gra odważną i ciekawą piłkę. Wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać – przyznał szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
W piątek z Cracovią to zapewne znów będzie ten sam Górnik. Rosjanin nie odważy się raczej zagrać otwartej piłki przeciwko zespołowi, który rozbił właśnie wicelidera 4:1. Ale mądrze wszystko ustawiając, może pokusić się o ugranie korzystnego rezultatu. Tym bardziej, że spotkanie zostanie rozegrane w piątek, więc Dennis Rakels i spółka nie będą mieli wiele czasu na odpoczynek po dzisiejszym ćwierćfinale Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec.
Łęcznianie w tych rozgrywkach już nie grają. Dzięki temu mieli więcej czasu na regenerację sił i przygotowanie się pod kontem najbliższego rywala. Jeżeli dobrze odrobili zadanie domowe, wiedzą już, że nie mogą skupiać się na samej obronie, bo zagranie na zero z tyłu, tak jak na Dolnym Śląsku, będzie bardzo trudne. Cracovia to w końcu jedyny zespół w ekstraklasie, który strzelał bramki we wszystkich ligowych meczach tego sezonu. Tym trudniejszy do zatrzymanie, że nie ma w składzie jednego supersnajpera, którego można by spróbować powstrzymać, przydzielając mu plastra. Tam bramki strzelało już w sumie dziesięciu graczy. Uważać trzeba na wielu zawodników.