Rozmowa z Dariuszem Jareckim, obrońcą Górnika Łęczna
Przed wami kolejny mecz z Wisła Płock. Kilka tygodni temu na Arenie Lublin było to dla was bardzo bolesne spotkanie. Czy ostatni wynik stawia rywali w lepszej sytuacji?
- Runda finałowa jest zupełnie inna. Pamiętam ją z zeszłego roku, gdy byłem zawodnikiem Termaliki Bruk Bet Nieciecza. Najważniejsza jest głowa. A mecz z Wisłą będzie zupełnie inny od poprzednich. W tym ostatnim, gdyby nie strata kuriozalnej bramki na 2:1 to zdobylibyśmy trzy punkty. Teraz nie będzie już czasu na błędy. Obyśmy strzelili bramki i wystrzegli się pomyłek, jakie wówczas popełniliśmy. Górnik jest zaprawiony w bojach o utrzymanie i wierzę, że i tym razem uda nam się ten cel zrealizować.
W trakcie rundy finałowej zespoły postawią głównie na obronę kosztem ataku?
- Na pewno największą rolę będzie odgrywała taktyka. W ekstraklasie jest tak, że po stracie bramki sytuacja diametralnie się zmienia. Dlatego najlepiej, aby zagrać na tzw. „zero z tyłu”. Jako zespół oglądaliśmy wiele meczów i gdy strzelamy bramkę drużyna się odblokowuje. Mieliśmy momenty, w których nie staraliśmy się bronić wyniku. I to być może nas zgubiło w poprzednim starciu z Wisłą. Chcieliśmy strzelić gola na 3:0 i zamknąć mecz, a sami dostaliśmy dziwną bramkę. Teraz wyjdziemy na boisko i postaramy się jak najlepiej wejść w to spotkanie.
Odkąd trenerem jest Franciszek Smuda staracie się grać bardziej ofensywnie, ale czasami to was gubi…
- Cały czas uczymy się taktyki trenera Smudy. Widać, że nasza gra z każdym meczem się poprawia i każdy z zawodników robi postępy. Musimy zrewanżować się rywalom. A poza tym, każdy z nas gra o swoją przyszłość. Najlepiej oczywiście zostać w ekstraklasie i grać na najwyższym poziomie.
Czyli trzeciego horroru w meczu z Wisła już nie planujecie?
- Każdy uczy się na błędach. Może taki mecz był nam potrzebny? Teraz należy wyciągnąć wnioski i nie powtórzyć sytuacji z naszego ostatniego pojedynku. Wierzę w wygraną. Tym bardziej, że w zespole widać coraz większą pewność siebie.
Tylko liga jest na tyle wyrównana, że nikt nie chce z niej spaść…
- Zgadza się. Mamy w grupie spadkowej choćby wicemistrza kraju z zeszłego sezonu (Piast Gliwice -red). Cracovia i Zagłębie to również dobre zespoły. Jednak, jeśli po wyjściu na boisko głowa będzie nadążała za nogami to pewne różnice się wyrównają. Nazwiska nie grają, a podczas meczu trzeba pokazać charakter i „serducho”. A nam tego nie zabraknie.