W weekend ligowcy pauzują, do rywalizacji wrócą dopiero za tydzień
W środę zakończył się sezon zasadniczy T-Mobile Ekstraklasy. Spotkanie Górnika Łęczna z Piastem Gliwice, podobnie jak pozostałe mecze rozgrywane równolegle o tej samej porze, zakończyło się po zamknięciu dzisiejszego wydania gazety. Bez względu na jego rezultat, zielono-czarnych czeka walka o utrzymanie w grupie spadkowej, gdzie różnice pomiędzy zespołami są minimalne.
Punkty, wywalczone w sezonie zasadniczym, zostały podzielone przez dwa i zaokrąglone na korzyść klubów. Ten budzący wiele kontrowersji przepis nie jest stosowany w żadnej innej w miarę poważnej europejskiej lidze. Z jednej strony zapewnia dodatkowe emocje kibicom i powoduje, że wszystkie kluby mają o co grać w rundzie finałowej, z drugiej może sprawić, że dorobek kilku miesięcy zostanie zaprzepaszczony w pięć tygodni. Dlatego nie wszystkim się podoba.
– Dla mnie to jest kradzież, bo zawodnicy ciężko wypracowali te punkty, a ktoś je po prostu zabiera – mówił swego czasu Marek Saganowski z Legii Warszawa.
Przy tak spłaszczonej tabeli klub ze stolicy ma aż siedmiu rywali w walce o mistrzostwo. Teoretyczne szanse na sięgnięcie po tytuł ma nawet ósmy zespołów w tabeli. Ale podobna jest sytuacja w grupie spadkowej, gdzie każdy jest zagrożony degradacją.
– Trzeba zrobić wszystko, żeby ta atmosfera, ten poziom mentalny, jak najszybciej wzrosły. Z racji tego, że nie udało się załapać do górnej ósemki, teraz tak naprawdę zaczyna się liga, te siedem spotkań, i trzeba zrobić wszystko, żebyśmy tutaj byli jak najmocniejsi – mówi Maciej Szmatiuk z Górnika Łęczna.
Przed zielono-czarnymi ciężkie zadanie. Po serii słabszych występów (nie licząc meczu z Piastem nie potrafili wygrać siedmiu kolejnych spotkań), muszą zacząć wygrywać, jeżeli chcą wywalczyć utrzymanie.
– Najwyższy czas, żebyśmy też pokazali siłę zespołu, którą mieliśmy na jesień i którą mamy, bo nie jest tak, że nagle ludzie się zmienili. Umiejętności się w ciągu miesiąca czy dwóch nie straci. Trzeba zrobić wszystko, żeby pokazać nasze oblicze jesienne, bo umówmy się, że ta wiosna jest taka średniawa w naszym wykonaniu i nie wiem, czy to siedzi w nogach, głowach, ciężko stwierdzić, ale to już przyszedł ten moment. Nie ma już czasu, żeby zastanawiać się, czy w tym, czy w następnym meczu. Tu już na nic nie ma czasu. Przyszedł moment bitwy i trzeba w każdym meczu bić się o wszystko – dodaje Szmatiuk.
W długi weekend majowy ligowcy pauzują. Pierwsza kolejka rundy finałowej rozpocznie się dopiero w następny piątek. Ponad tydzień przerwy to idealny moment, żeby zmienić coś w zespole. Jeżeli działacze Górnika nie zmienią zdania i pozostawią na stanowisku pierwszego trenera Jurija Szatałowa, można spodziewać się, że bez względu na wyniki kolejnych meczów, Rosjanin dokończy sezon na ławce łęcznian. Później na podobne zmiany nie będzie już czasu.