W pierwszym spotkaniu pod wodzą Andrzeja Rybarskiego Górnik Łęczna zremisował 0:0 z Górnikiem Zabrze. Dzięki wywalczonemu punktowi zielono-czarni wydostali się ze strefy spadkowej.
Zaledwie remis czy aż remis? Wagę punktu wywalczonego w sobotni wieczór przez piłkarzy Górnika Łęczna poznamy za tydzień, po zakończeniu sezonu. Na dziś wydaje się, że podział punktów przy Al. Jana Pawła II to najbardziej sprawiedliwy wynik.
W pierwszej połowie dominowali przyjezdni, ale nie potrafili stworzyć sobie zbyt wielu klarownych okazji do strzelenia gola. Najlepszą zmarnował Armin Cerimagić. Jego strzał z ostrego kąta ugrzązł w bocznej siatce.
Po zmianie stron do głosu doszli gospodarze. W 67 min po faulu Bartosza Kopacza na Przemysławie Pitrym mieli nawet rzut karny. Uderzenie Bartosza Śpiączki odbił jednak Grzegorz Kasprzik. Później piłkę na nodze w szesnatce rywali miał też Jakub Świerczok, ale nie zdołał oddać strzału. W końcówce gospodarzom sprzyjało szczęście. Po główce Marcisa Ossa futbolówka trafiła w słupek.
- Niby jak nie można wygrać, trzeba zremisować, ale mieliśmy piłkę meczową. Szkoda tego karnego. Punkt daje nam tyle, że jesteśmy o ten punkt lepsi od Podbeskidzia - powiedział obrońca gospodarzy Maciej Szmatiuk przed kamerami NC+.
Zielono-czarni wydostali się ze strefy spadkowej, do której ponownie zepchnęli Podbeskidzie Bielsko-Biała, z którym zmierzą się na własnym stadionie w najbliższy wtorek.
Górnik Łęczna - Górnik Zabrze 0:0
Górnik Ł.: Prusak - Sasin, Pruchnik, Bozić, Leandro - Bonin (89 Mierzejewski), Szmatiuk, Bednarek, Nowak, Śpiączka (71 Piesio) - Pitry (78 Świerczok).
Górnik Z.: Kasprzik - Matuszek, Kopacz, Danch, Oss, Kallaste - Gergel (85 Skrzypczak), Przybylski, Kurzawa, Cerimagić - Kante (76 Steblecki).
Żółte kartki: Świerczok, Mierzejewski - Kopacz, Oss.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 5415.