

Piłkarze Motoru Lublin mają za sobą trzeci mecz kontrolny podczas letnich przygotowań. Tym razem podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego zmierzyli się z innym ekstraklasowiczem – Lechią Gdańsk. I wygrali 5:3.

Spotkanie znowu trwało 120 minut (4x30). Żółto-biało-niebiescy szybko strzelili trzy gole, ale błyskawicznie roztrwonili też solidną zaliczkę. Na szczęście później byli skuteczniejsi, zarówno w ataku, jak i obronie.
– Należy ten mecz podzielić na cztery części, tak rozgrywaliśmy spotkanie. Pierwsze 30 minut to trzy bramki, które zdobyliśmy w sposób przetrenowany i zaplanowany, co mnie bardzo cieszy. Druga, to niezła gra Lechii. Mieli przewagę w posiadaniu piłki, a my mieliśmy problem, żeby przejść na ich połowę. Do momentu gola na 3:1 nie dopuszczaliśmy rywali do zbyt wielu sytuacji. Niestety, tam na siedem minut się posypaliśmy, co jest dużym materiałem, żeby rozmawiać o tym z zespołem. Z Dinamem Bukareszt trzy razy prowadziliśmy, a rywale zdołali wyrównać. Tutaj wygrywaliśmy 3:0 i wiedzieliśmy, jak bardzo trzeba na to pracować. Nie możesz sobie pozwolić na to, żeby przeciwnik doszedł do stanu 3:3. Jestem bardzo zły o tę odsłonę. – ocenia na klubowym kanale YouTube trener Stolarski.
Jak ocenia resztę zawodów? – Trzecie 30 minut to kontrola i gol na 5:3, mogliśmy jeszcze strzelić przynajmniejjedną bramkę. Ostatnia część, to 0:0, chociaż obie strony miały swoje sytuacje. Kończyliśmy spotkanie rzutami karnymi, aby przygotować się do Pucharu Polski. W ten sposób odpadliśmy z rozgrywek w poprzednim sezonie i teraz nie chcemy, żeby to się powtórzyło. Cieszy, że strzeliliśmy pięć goli, bo to kolejny mecz, w którym sporo strzelamy. Ze Zniczem były trzy, z Dinamem trzy, a teraz pięć. Cieszy mnie bardzo, że zawodnicy ofensywni dokładają swoje. Straciliśmy za to dwie bramki ze stałych fragmentów gry i w obronie musimy zobaczyć, co nie zagrało, żeby w lidze te błędy się nie zdarzały i żeby wszystko było przetrenowane – wyjaśnia szkoleniowiec Motoru.
I przyznaje, że czeka jeszcze na transfery do klubu, bo drużyna potrzebuje rywalizacji na kilku pozycjach. Można się domyślać, że chodzi przede wszystkim o napastnika, bo na razie w klubie jest jedna nominalna dziewiątka, czyli Karol Czubak, który w sobotę dwa razy wpisał się na listę strzelców.
– Kolejne 120 minut i dobre podsumowanie naszego tygodnia, a od niedzieli zaczynamy kolejną pracę. Czekamy na ewentualne ruchy transferowe w naszym wykonaniu, chcemy, żeby to byli zawodnicy, którzy są w stanie nas wzmocnić i dać nam jakość na tu i teraz. Potrzebujemy rywalizacji na poszczególnych pozycjach, jeżeli chcemy mieć dobry sezon – zapewnia opiekun zespołu z Lublina.
