Motor przerwał kiepską passę dzięki pewnej wygranej z Widzewem Łódź 3:0. Gospodarze zdobyli pierwszego gola w końcówce pierwszej połowy, a dwa kolejne dołożyli na otwarcie drugiej. Jak zawody oceniają trenerzy obu ekip?
Igor Jovicević (Widzew Łódź)
– Gratuluję Motorowi zwycięstwa. Byli bardziej skuteczni przy piłce. Myślę, że pierwsza połowa była w miarę wyrównana, a to my mieliśmy większe możliwości na zdobycie gola. W najgorszym momencie, czyli w końcówce straciliśmy jednak bramkę. Początek drugiej odsłony był najgorszy z możliwych, dostaliśmy dwa mocne ciosy. Oczywiście, w piłce ważna jest motywacja i odwaga, kiedy rywale strzelili na 3:0, to było tak naprawdę po meczu. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania, akceptujemy tę porażkę i to dla nas możliwość, aby poprawić nasze występy. Uważam, że wszystkie trzy bramki, które straciliśmy w Lublinie, z biegiem czasu będziemy w stanie unikać takich bramek. Wiemy, że zawiedliśmy, ale również, że stać nas na to, żeby nie tracić takich goli. W piłce jest jednak tak, że jak wygrywasz, to nie jesteś najlepszy, a jak przegrywasz, to nie jesteś najgorszy. Musisz wierzyć w proces, mocno trenować i na pewno się nie załamywać. Mamy przed sobą mecz pucharowy, na którym się skupiamy. Po stracie drugiego gola musisz lepiej zareagować. Musimy przeanalizować ten występ, bo chociaż byliśmy częściej przy piłce, to na końcu liczą się bramki, a to Motor zdobył trzy, a my ani jednej. Akceptujemy krytykę, tylko w ten sposób można rosnąć i się rozwijać.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Chciałem bardzo podziękować przede wszystkim drużynie, która pokazała, że potrafi być razem, wspierać siebie nawzajem, a każdy zawodnik ogarnia swój ogródek, ale dodatkowo wspiera i partnera. To jest coś, co musieliśmy poprawić, żeby nie zatracić siebie jako zespołu. Dodatkowo dołożyć rzeczy taktyczne. W drugiej kolejności chciałem podziękować wszystkim kibicom i całej społeczności Motoru za wsparcie, które dostałem. Kiedyś myślałem, że jak przyjdzie taki moment, kiedy coś się zatnie, a taki moment jest, to zastanawiałem się, jak będę sobie radził z tym mentalnie. Liczba wiadomości, spotkań na zakupach w sklepie, rozmów, nastawienia osób do mnie, to jest coś nieprawdopodobnego, a to jest ważniejsze niż trzy punkty. To czego, ja doświadczam, bardzo się cieszę z wygranej, ale jestem wdzięczny tym ludziom. Dostałem od kibica podkowę na szczęście i mam zamiar powiesić ją w biurze. Takie gesty są ważniejsze niż niejedno zwycięstwo czy pieniądze. Jest mi bardzo miło i cieszę się, że w części tym dobrym spotkaniem ja i drużyna mogliśmy powiedzieć dziękuję.
– Ten mecz, to jest coś, co widziałem na treningach w ciągu dwóch ostatnich tygodni czy 25 minut w spotkaniu z GKS Katowice. Jako zespół poszliśmy za tym, mam duży szacunek do Widzewa, do jakości, jaką mają. Tym razem byli jednak tłem dla Motoru, wygraliśmy 3:0, życzę rywalom powodzenia, to bardzo duży klub z tradycjami, który ma fajną przyszłość przed sobą. To Motor jednak zdominował rywali i wygrał ważne spotkanie.
Kamień z serca...
– Nie chodzi o mnie, raczej o to, że ja wierzę w to, że dobra praca prędzej czy później się obroni. Nie da się mieć zawsze wyników. Od trzech lat osiągamy tutaj coś bardzo dużego. Nie można zostawać w wirze tych wspomnień, ale trzeba liczyć się z tym, że drużyna, która chce wejść na wyższy poziom musi dokonać zmian w kadrze czy sztabie. Musimy założyć bardzo dobry dział skautingu, aby w klubie powstał prawdziwy departament związany z wyszukiwaniem piłkarzy. To bardzo ważne. Mówiąc słynne słowo proces, to nie same treningi, ale i wiele innych rzeczy. Mają na to wpływ, jakie profile zawodników: przychodzą, odchodzą, jak liga się rozwija, jak my się do tego adaptujemy, ale i jakie błędy ja popełniam, bo mam 32 lata. Potrzebuję mocnego pionu sportowego, który będzie mnie wspierał i moje błędy asekurował. Klub znajduje się w momencie przejścia na kolejny poziom. Charyzma, to nie jest krzyk, emocje, wariowanie, tylko moment, jak zarządzasz zespołem i jak wierzysz w to, co robisz. Spadł mi kamień z serca, bo wróciłem do siebie, do tego, jaki jestem. Chcę, aby mój Motor grał w sposób, w jaki ja wierzę. A wierzę w rock and roll, w szaleństwo i w to, że bez ryzyka nie osiągniesz wielkich rzeczy. Wierzę, że jak pójdę swoją drogą, z piłkarzami, zarządem, mądrym sztabem, to stworzę coś nieprawdopodobnego dla Lublina. W czwartek Jagiellonia grała tak samo z zespołem wartym 100 milionów, jak z zespołem w polskiej lidze. Czuję ulgę, bo przestałem się wygłupiać, bo wróciłem do siebie. Podkreślam jednak, że jeden mecz to za mało, bo powiedziałem to w szatni. To będzie ciężki sezon i ciężka runda, ale potrzebujemy tego, żeby wejść na wyższy poziom. Uważam, że zwycięstwa są jak trucizna, często nie zwracasz uwagi na rzeczy, które musisz rozwinąć, bo wygrywasz. Wygrana potrafi wytrącić z równowagi, mam nadzieję, że nas nie i że będziemy robić kolejne kroki do przodu.
Co było decydujące?
– Widać, że wejście w mecz było już inne. Potrafiliśmy się utrzymać z piłką na połowie przeciwnika, odciąć groźne punkty Widzewa. To co zrobili nasi boczni obrońcy z Akere i Fornalczykiem, radzili sobie bardzo dobrze. Ważna była ta współpraca w trójkątach: boczny obrońca, stoper skrajny i skrzydłowy. W ofensywie skupiliśmy się na tym, żeby dużo wcinać się za linię obrony przeciwnika, bo dwie bramki stracone z Radomiakiem, to były właśnie gole stracone po dośrodkowaniach. To była konsekwencja w realizowaniu planu i byciu sobą oraz wierze w to co trenujemy. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie gromadzić punkty. Za dużo remisujemy, problemem nie są cztery porażki, ale te remisy. Zabrakło nam ryzyka w niektórych spotkaniach. Nie jaram się tym zwycięstwem, bardziej tym, w jaki sposób wracamy do procesu treningowego od trzech tygodni. Wiadomo, że terminarz mamy fajny i ciekawy. Dobrze, sprawdźmy, jak ten proces wygląda na tych dobrych drużynach.
Defensywa...
– Obrywa się naszej obronie, ale ważne jest, jak bronimy całym zespołem. Wiele z tych sytuacji nie jest powiązanych z bramkarzem i czwórką obrońców. Mogą zachowywać się lepiej. Widzew miał jednak mniej szans, bo pomoc zamykała bardzo dobrze podania. Defensywa co miała, to wybraniała. Jak masz w trakcie spotkania 10 akcji, a nie 20, to jesteś w stanie lepiej je wybronić.
