Zawodnicy Górnika przebywają na urlopach, a do treningów wrócą na początku stycznia. Zielono-czarni przerwę w rozgrywkach spędzą w strefie spadkowej. – Czeka nas jeden z najważniejszych okresów przygotowawczych – przyznaje Veljko Nikitović, prezes łęcznian
O rundzie jesiennej zielono-czarni chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Spadkowicz z Lotto Ekstraklasy w 19 meczach zdobył 19 punktów. Po letnim exodusie tylko niepoprawni optymiści mogli myśleć, że drużyna będzie walczyć o awans. Miejsce pod kreską jest jednak rozczarowaniem. – Kompletując drużynę latem mieliśmy ciężką sytuację, bo kadry innych zespołów były już pozamykane – mówi Nikitović, który przejmując stery w Górniku ściągnął wielu młodych, polskich piłkarzy.
Wzmocnienia zimą są jednak koniecznością. Widać, że w zespole brakuje przede wszystkim gracza odpowiedzialnego za wykańczanie akcji. Grzegorz Bonin jesienią dwoił się i troił, ale co z tego skoro większości jego zagrań nikt nie potrafił zakończyć celnym strzałem do siatki. – Górnik potrzebuje dwóch środkowych pomocników, skrzydłowego, a także napastnika i obrońcę – wylicza prezes zielono-czarnych – Wiemy, że Sergiusz Prusak nie będzie bronił wiecznie, choć był to wyróżniający się zawodnik Górnika. Z drugiej strony są Rafał Kosznik, Paweł Sasin, Łukasz Tymiński czy Dariusz Jarecki, od których oczekujemy więcej. Chcieliśmy, by starsi gracze pociągnęli za sobą młodzież, z której w mojej opinii będziemy mieć jeszcze pociechę – przekonuje prezes Górnika.
Zimą w kadrze mają pojawić się więc nowe twarze. I jak przekonują w Łęcznej znajdą się na to środki, bo sytuacja finansowa jest coraz lepsza. – Sprawiliśmy, że otoczenie wokół klubu się trochę poprawiło. Przekształciliśmy akademię w fundację, która kształci młodych sportowców. Ta praca została zaakceptowana przez naszego głównego sponsora Lubelski Węgiel Bogdanka, a my bardzo się cieszymy z tego, co dostajemy z kopalni – mówi Sebastian Buczak, członek zarządu Górnika.
Wiosną kibice mają zobaczyć zdecydowanie lepiej grającą drużynę. Jesienią piłkarze nie zachęcili fanów do tego by licznie stawiali się na stadionie. Dodatkowo część z nich nadal ma w pamięci grę na Arenie Lublin. – Trochę nas boli sprawa frekwencji na trybunach. Mieszkam w Łęcznej i mam świadomość tego, że ludzie mogą się czuć obrażeni za to, że ktoś zabrał im Górnika do Lublina. Jednak teraz znowu jesteśmy w Łęcznej. Wróćcie na stadion. Nie ma się co obrażać. Było, minęło. Usiądziemy i wspólnie porozmawiamy. Musimy być razem – apeluje prezes łęcznian. – Chcielibyśmy widzieć jak najwięcej mieszkańców na trybunach – dzieci, ich rodziców czy obecnych i byłych górników – mówi Nikitović. – Nie od dziś wiadomo, że kibice to dwunasty zawodnik. – uzupełnia Buczak.