Niedawno w Puławach gościł lider, teraz Wisła zmierzy się u siebie z drugą drużyną w tabeli. W sobotę o godz. 20 rywalem zespołu Adama Buczka będzie GKS Katowice
„Gieksa” liczyła na zdecydowanie lepszy start rundy wiosennej. W czterech pierwszych meczach drużyna Jerzego Brzęczka zanotowała dwa remisy i dwie porażki. W środę katowiczanie się jednak przełamali i pokonali na wyjeździe Znicz Pruszków 4:1. Na dodatek zwyżkę formy zasygnalizował Grzegorz Goncerz od lat najlepszy snajper rywala Wisły, który w dwóch ostatnich występach zapisał na swoim koncie trzy bramki.
– Nie ma sensu wyciągać zbyt daleko idących wniosków z ostatnich spotkań GKS. To drużyna, która walczy o awans i w tym sezonie chce wrócić do ekstraklasy – mówi Konrad Nowak, piłkarz Dumy Powiśla. – Zrobią wszystko, żeby pójść za ciosem i wygrać w Puławach. My mamy jednak swoje plany i też chcemy powalczyć o dobry wynik – dodaje zawodnik, który przyznał również, że piłkarze Wisły po spotkaniu ze Stomilem Olsztyn mają duży niedosyt. – Graliśmy dobrze, wszystko też układało się dla nas całkiem nieźle. W końcu jako pierwsi strzeliliśmy gola, później wyrównaliśmy na 2:2. Niestety, nie udało się zabrać do domu nawet jednego punktu.
Porażka w Olsztynie to przede wszystkim efekt głupich błędów zespołu trenera Buczka. Fatalną interwencję jeszcze przy stanie 1:1 zaliczył Piotr Żemło, który zastawiając piłkę przy linii końcowej zagrał ręką. W zupełnie niegroźnej sytuacje rywale dostali rzut karny i w kilka minut z wyniku 0:1 odwrócili losy spotkania. – Proste, indywidualne pomyłki i strata głupich goli. Naprawdę mogliśmy ich uniknąć. Przy stanie 2:2 ja się nie popisałem i to po moim błędzie przegraliśmy. Teraz postaramy się jednak zrehabilitować. Jeżeli marzymy o utrzymaniu, to najwyższy czas zacząć wygrywać przed własną publicznością. Nie wszystko da się odrobić na wyjazdach – wyjaśnia Konrad Nowak.
A skoro o domowe mecze Wisły chodzi, to w 12 takich występach Duma Powiśla uzbierała jedynie 11 „oczek”. To jeden z gorszych wyników w lidze. Gorszy jest tylko Znicz Pruszków – dziewięć punktów, a taką samą zdobycz u siebie ma Podbeskidzie Bielsko-Biała. Dodatkowo puławianie od 22 października nie zdobyli bramki przed własną publicznością.