Huśtawki nastrojów w Puławach ciąg dalszy. Przed tygodniem były świetne humory po wyjazdowej wygranej w Pruszkowie (3:0). Niestety, piłkarze Wisły nadal nie potrafią przełamać się przed własną publicznością. W sobotę ze stadionu MOSiR przy ul. Hauke-Bossaka trzy punkty wywiozło Podbeskidzie po wygranej 1:0
Tym samym Duma Powiśla śrubuje serię spotkań przed własną publicznością, w których nie tylko nie udaje się wygrać, ale nawet zdobyć bramki. Kiepska passa trwa już od 22 października. To już sześć meczów z rzędu i cztery w tym roku. Kolejna porażka oznaczała też, że drużyna Adama Buczka znowu wylądowała na 15, barażowym miejscu.
Gospodarze wcale nie musieli w sobotę przegrać. Po kwadransie powinno być 2:0 dla Wisły. Najpierw z błędu Rafała Leszczyńskiego nie skorzystał Sylwester Patejuk, który z bliska nie potrafił wpakować piłki do bramki. Później Jakub Smektała po kolejnym złym zagraniu bramkarza przyjezdnych trafił w słupek. Z dobitką zdążył Mariusz Idzik, ale napastnik wypożyczony ze Śląska Wrocław huknął nad poprzeczką.
Jeszcze przed przerwą w sytuacji sam na sam z Leszczyńskim znalazł się Patejuk, ale i tym razem najlepszy snajper puławian nie wpakował piłki do siatki. Po przerwie było już mniej klarownych okazji. Obie drużyny wydawały się być pogodzone z bezbramkowym remisem. W 78 minucie na murawie zameldował się Tomasz Podgórski. I to były gracz Piasta Gliwice okazał się bohaterem „Górali”. Po dośrodkowaniu Łukasza Sierpiny Podgórski głową zdobył zwycięskiego gola dla swojego zespołu.
W następnej serii gier piłkarze trenera Buczka wybiorą się do Sosnowca na spotkanie z walczącym o awans Zagłębiem.
ZDANIEM TRENERÓW
Jan Kocian (Podbeskidzie)
– Nie wiem, który z wielkich trenerów powiedział, że piłka nie ma logiki, ale w meczu z Wisłą to się potwierdziło. Nie rozgrywaliśmy dobrego spotkania, nie mieliśmy ataku pozycyjnego, kiepsko broniliśmy, a po naszych błędach dwie stuprocentowe sytuacje mieli gospodarze. Druga połowa już bardziej pod kontrolą z naszej strony. Mało jednak zrobiliśmy, żeby stworzyć jakąś okazję. To w zasadzie zrobiliśmy tylko raz i w końcówce zdobyliśmy bramkę. Jesteśmy szczęśliwi, że udało się wygrać. Dla nas to tylko dobry wynik, nic więcej.
Adam Buczek (Wisła Puławy)
– Taka piłka jest. I za to ją kochamy, nigdy nie wiadomo, co się stanie. Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Mogę podziękować moim piłkarzom, ile włożyli zdrowia i za to jak grali w piłkę. Nie strzelaliśmy bramek, dlatego przegraliśmy. Podbeskidzie zdobyło jedną i zdobyło trzy punkty. Trudno teraz powiedzieć coś mądrego. Pracujemy jednak dalej i wierzę, że zespół tak grający i tak walczący zasługuje na to, żeby I liga nadal była w Puławach. Zrobimy wszystko, żeby tak było. Kiepska passa u siebie? Nie doszukiwałbym się takich niuansów, bo nie zagraliśmy złego meczu. Brak gola to był nasz największy problem.
Wisła Puławy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)
Bramka: Podgórski (86).
Wisła: Penkowec – Hiszpański, Żemło, Poznański, Litwiniuk, Smektała (85 Pożak), Maksymiuk, Głaz, Szczotka (78 Nowak), Patejuk, Idzik.
Podbeskidzie: Leszczyński – Gumny, Magiera, Piacek, Mośkwik (82 Dolny), Hanzel, Deja (69 Lewicki), Sierpina, Jaroch, Janota (78 Podgórski), Haskić.
Żółte kartki: Moskwik, Magiera, Lewicki (Podbeskidzie).
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska). Widzów: 850.