ROZMOWA Z Bohdanem Bławackim, trenerem Wisły Puławy
- Długo się pan zastanawiał nad ofertą z Wisły?
– W ogóle. Można powiedzieć, że przyleciałem do Puław jak na skrzydłach (śmiech). Miałem jeszcze dwie inne propozycje, ale kiedy pojawiła się ta z Wisły, to się nie wahałem. Pan z góry pomógł, bo już w ubiegłym tygodniu prezes Stali Rzeszów powiedział, że mam wolną rękę. Dostałem telefon od dyrektora sportowego Wisły, że mam być na szóstą w Puławach. Wsiadłem w samochód i przyjechałem.
- A nie żałuje pan w takim razie, że w ogóle żegnał się z klubem te kilkanaście miesięcy temu?
– No cóż, nie ma sensu już wracać do tego co było. Na pewno obie strony popełniły jakieś błędy. Ja też nie jestem bez winy. Cieszę się, że znowu mogę pracować w Puławach. Zaczynamy wszystko od nowa, z czystą kartą.
- Wisła znalazła się w trudnej sytuacji. Jesteście w strefie spadkowej, a dodatkowo macie przed sobą trudne mecze z GKS Bełchatów, a za chwilę z Radomiakiem...
– Każdy rywal w tej lidze jest trudny. Czy łatwiej byłoby o punkty w pojedynkach ze Stalówką, czy MKS Kluczbork? Nie sądzę. Nawet ostatnia w tabeli Gwardia Koszalin nie przegrała w trzech meczach i wywalczyła w nich pięć punktów. Dlatego nie skupiamy się na rywalach, tylko koncentrujemy się na tym, żeby dobrze przygotować się do najbliższych spotkań.
- Oglądał pan jakieś mecze Wisły w z tego sezonu?
– Widziałem wszystkie.
- Co jest w takim razie największym problemem tego zespołu?
– Nie ma co ukrywać, że gra w ataku. 13 goli w 14 meczach świadczy o tym, że w ofensywie mamy kłopot. Na pewno czeka nas w tym elemencie sporo pracy. Opinia na temat zespołu jest taka, że jest bardzo mocny. Nawet mocniejszy od tego, który wywalczył awans do I ligi. Dlaczego w takim razie ta mocna drużyna ma tylko 13 punktów? W pierwszej kolejności musimy odbudować piłkarzy pod względem psychologicznym, później taktycznym. Mówiłem już chłopakom w szatni, że skoro gramy dla kibiców, to wolę, żeby zespół wygrywał 6:3, czy 5:3. Jak dużo tracimy, to strzelajmy więcej. Do tego trzeba jednak strzelać bramki. Chcemy grać szybko, krótkimi podaniami, na jeden, dwa kontakty i to będziemy w najbliższych dniach ćwiczyli.
- Jak przedstawia się sytuacja kadrowa przed meczem z GKS Bełchatów?
– Na pewno nie będzie mógł zagrać Irakli Meskhia. Czekamy na informacje, jak długo będzie musiał pauzować za czerwoną kartkę z meczu w Poznaniu. Dodatkowo cztery żółte kartki uzbierał też Jakub Poznański i jego również zabraknie przeciwko GKS Bełchatów. Mamy też kilku kontuzjowanych graczy, ale o tym wiadomo od dłuższego czasu.
- Szykuje się sporo zmian w podstawowym składzie?
– Na razie nie mogę nic powiedzieć na ten temat. Jest jeszcze trochę czasu do meczu, zobaczymy, jak chłopaki będą wyglądali podczas kolejnych treningów. Co do składu, to jeden trener podpowiada mi pewne rozwiązania, ale drugi coś innego.
- A jaki cel stawiają działacze przed drużyną?
– Jeszcze niedawno celem był awans do I ligi. Na pewno zrobimy wszystko, żeby podążać w tym kierunku. Na razie jednak skupiamy się na tych pięciu meczach, które zostały nam w tym roku. Chcemy zgromadzić, jak najwięcej punktów. W drugiej rundzie sporo będzie można poprawić, bo będzie do rozegrania 15 kolejek. Widziałem, że w I lidze na stadionie pojawiało się 1500 kibiców i nawet więcej. Teraz poszło to do tyłu. Mamy trzy mecze i chcemy to poprawić, zachęcić kibiców o przychodzenia na stadion. Zdaję sobie sprawę, jaki potencjał jest w zespole. Marcin Popławski mówi, że na treningach chłopaki wyglądają rewelacyjnie, ale przychodzi sobota i w meczu jest katastrofa. Wszystko zablokowane. Teraz trzeba znaleźć sposób, żeby to zmienić.