Z kim się przełamać, jeżeli nie z drużyną, która również jest w dołku? W sobotę o godz. 18 piłkarze Motoru zagrają na wyjeździe z Bytovią Bytów. Trzeba wygrać, bo w następnym tygodniu będą znacznie trudniejsze mecze z: Chojniczanką i Stalą Rzeszów.
Kibicom w Lublinie coraz trudniej o optymizm. Z powodu kwarantanny nikt nie spodziewał się po drużynie Marka Saganowskiego cudów. W końcu żółto-biało-niebiescy nie trenowali przez 10 dni. Dodatkowo sporo spotkań musieli rozegrać bez swoich najlepszych strzelców: Daniela Świderskiego i Tomasza Swędrowskiego.
Problem w tym, że Motor w pięciu ostatnich meczach wywalczył zaledwie dwa punkty i niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej. Kiedy uda się rozegrać niezłe spotkanie, jak ze Skrą Częstochowa, czy Wigrami Suwałki, to i tak beniaminek z Lublina nie potrafi wygrać. Wiele do życzenia pozostawia oczywiście zachowanie pod bramką przeciwników, ale zdarzają się też katastrofalne błędy w defensywie, jak przy okazji występu w Kaliszu. Tam Krzysztof Ropski i spółka długo prowadzili 1:0, ale w doliczonym czasie gry wyciągnęli do rywali pomocną dłoń i ostatecznie zremisowali z KKS 1:1.
Wszyscy liczyli, że lepszą twarz Motoru zobaczymy w końcu przy okazji środowego meczu w Krakowie. Raz, że zespół mógł w spokoju przepracować tydzień, a dwa, że do gry wrócił Świderski. W końcu doczekaliśmy się również debiutu Arkadiusza Najemskiego. Niestety, znowu błędy w defensywie, a do tego wielki problem z kreowaniem sytuacji spowodował, że to Garbarnia wygrała 2:1.
– Wiedzieliśmy, że to ciężki teren i że gra będzie wyglądała tak, jak wyglądała. To nie było piękne widowisko. Liczyło się przede wszystkim wygranie drugiej piłki. Futbolówka dłużej była w górze niż na murawie. W tej konfrontacji zdecydowanie przegraliśmy. Szkoda tej pierwszej minuty, bo po naszym błędzie rywale potrzebowali tylko pół sytuacji, żeby zdobyć bramkę. My musieliśmy kreować i ciężko było nam wykorzystać nasze okazje. Do przerwy remisowaliśmy jednak 1:1. Po przerwie dwa rzuty karne i ciężko coś więcej powiedzieć. To był brzydki mecz walki – ocenia spotkanie trener Saganowski, który w Krakowie obejrzał czerwoną kartkę, a to oznacza, że teraz szkoleniowca czeka pauza.
W obecnej sytuacji strefa barażowa wydaje się marzeniem ściętej głowy. Po sześciu meczach bez zwycięstwa trudno sobie wyobrazić, żeby nagle Motor był w stanie regularnie zdobywać komplety punktów. Tym bardziej, że do końca sezonu spotkań z tymi teoretycznie gorszymi zespołami za wiele już nie zostało. W zasadzie jedynie z Lechem II Poznań i Olimpią Grudziądz. Będzie jeszcze pojedynek z Hutnikiem, ale akurat krakowianie na wiosnę należą do najlepszych ekip w eWinner II lidze.
Niewiele jest też drużyn, które w ostatnich tygodniach punktują mniej od żółto-biało-niebieskich. Tak się jednak składa, że jedną z nich jest właśnie Bytovia. Piłkarze Kamila Sochy od czterech kolejek nie dopisali nic do swojego konta. W sumie na wiosnę tak, jak lublinianie uciułali zaledwie dziewięć „oczek”, ale w 10 występach. Ostatnio dostali lanie w Suwałkach 1:4. Trzy wcześniejsze porażki ponieśli jednak różnicą jednej bramki. Trudno wyobrazić sobie lepszy moment, żeby wreszcie zgarnąć pełną pulę. Do gry po pauzie za kartki wraca też Swędrowski. Z drugiej strony na wyjazdach w tym sezonie udało się wygrać zaledwie… dwa razy. Transmisję z Bytowa będzie można obejrzeć na portalu sportize.pl i aplikacji mobilnej sponsora tytularnego rozgrywek eWinner.