Co to był za mecz! Nie chodzi o piękne akcje i niesamowite gole. Raczej o kontrowersyjne decyzje sędziego. Chełmianka prowadziła z Podlasiem 1:0 i 2:1, ale zawody zakończyły się ostatecznie remisem 2:2. Trzeba jednak dodać, że biało-zieloni od 54 minuty grali w... dziewiątkę.
W 13 minucie po świetnym podaniu z własnej połowy od Pawła Ulicznego kapitalnie przy linii końcowej zachował się Michał Budzyński. Z łatwością ograł obrońcę rywali i zagrał wzdłuż bramki. Tam do piłki dopadł Przemysław Koszel i z najbliższej odległości strzelił do „pustaka”.
Później długimi fragmentami niewiele działo się na boisku. Gospodarze mogli spokojnie czekać na ruch ze strony zespołu Tomasza Złomańczuka i skupić na kontrach. Taka okazja nadarzyła się chociażby w 30 minucie, kiedy akcję beniaminka wyprowadzał Przemysław Banaszak. Najlepszy snajper Chełmianki wyłożył piłkę przed pole karne, ale strzał pozostawiał wiele do życzenia.
Dopiero w samej końcówce, po stałych fragmentach gry bialczanie zaczęli stwarzać jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Damiana Drzewieckiego. Golkiper gospodarzy nadal był jednak praktycznie bezrobotny. W doliczonym czasie pierwszej połowy z groźną kontrą wychodzili podopieczni trenera Bożyka. Budzyński zagrał sobie piłkę obok obrońcy, ale ten się nie patyczkował i powalił rywala na murawę zatrzymując akcję Chełmianki. Gdyby nie ten faul była duża szansa, że popularny „Budzik” znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Podlasia. Arbiter pokazał jednak Arturowi Renkowskiemu tylko żółtą kartkę.
Tuż po wznowieniu gry Budzyński świetnie strzelił głową i piłka wylądowała w siatce. Arbiter uznał jednak, że zawodnik był na pozycji spalonej. Wydawało się, że gospodarze mają wszystko pod kontrolą, ale w odstępie pięciu minut sędzia wyrzucił z boiska dwóch graczy Chełmianki. I powiedzieć, że obie decyzje były kontrowersyjne, to nic nie powiedzieć. Najpierw wydawało się, że Mateusz Kompanicki w walce z rywalem zastawił piłkę. Mimo to obejrzał drugie żółtko. Niedługo później Koszel zaatakował przeciwnika na jego połowie. Owszem, faul był, ale czy na kolejne upomnienie? Arbiter uznał, że tak i od 54 minuty drużyna trenera Bożyka grała w dziewiątkę.
Bialczanie długimi fragmentami zupełnie nie potrafili tego wykorzystać. Bili głową w mur, ale w 82 minucie uśmiechnęło się do nich szczęście. Damian Drzewiecki ostatnio ratował swój zespół, ale tym razem nie zdołał złapać strzału z dystansu, a do tego odbił piłkę tak niefortunnie, że ta trafiła pod nogi Marcina Kruczyka, który z bliska doprowadził do remisu. 180 sekund później podwójnie osłabieni miejscowi zaatakowali i niewiele do szczęścia zabrakło Ulicznemu. W 90 minucie świetną akcją popisał się Banaszak. Wpadł w pole karne i był faulowany przez rywala. Sędzia podyktował jedenastkę, a sam poszkodowany nie zmarnował szansy.
Wydawało się, że zawodnicy beniaminka dokonają nie lada sztuki i w dziewiątkę zgarną pełną pulę. Druga niepewna interwencja Drzewieckiego pozwoliła jednak zdobyć gola Kamilowi Kocołowi i piłkarze trenera Złomańczuka w ostatniej chwili wywalczyli punkt.
ZDANIEM TRENERÓW
Tomasz Złomańczuk (Podlasie)
– Mecz bardzo dramatyczny z wieloma zmianami. Nie wiem, czy te czerwone kartki pomogły mojemu zespołowi. Bardzo długo adaptowaliśmy się do nowej sytuacji. Graliśmy chaotycznie, niedokładnie i za szybko chcieliśmy odrobić straty. Zabrakło nam spokoju i dokładności przede wszystkim. Mam pretensje do zawodników o bardzo nieodpowiedzialne zachowanie przy rzucie karnym dla przeciwnika. Uczulałem drużynę, jak gra Chełmianka i jak groźnym zespołem są rywale. Mimo wszystko zdobyty punkt w naszej sytuacji jest bardzo ważny w kontekście walki o utrzymanie.
Artur Bożyk (Chełmianka)
– Pierwsza część komentarza musi się odbyć w świetle dwóch decyzji, które miały miejsce na początku drugiej połowy i które spowodowały, jak wyglądała druga część gry. Pokazaliśmy wielką spójność i dużą wiarę w to, że te okoliczności zdarzają się po to, żeby sobie z nimi radzić. Dowodem były sytuacje bramkowe, które potrafiliśmy stworzyć grając w ośmiu zawodników z pola, bo dwóch piłkarzy zostało usuniętych. Pierwsza połowa, to z kolei bardzo efektowna bramka w ataku pozycyjnym. Jedna z piękniejszych akcji, które przeprowadziliśmy, ale które planowaliśmy. Przygotowywaliśmy się na to, że zostaniemy zaatakowani, ale to nie miało miejsca. Myślę, że kibice, którzy przybyli na stadion przeżyli sporo emocji, niestety nie w pełni pozytywnych. Cieszy to, jak sobie radzimy z trudnymi okolicznościami. Tym razem postawiono nas przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Jednym głównym pozytywem tej całej sytuacji jest to, że po tym co przeżyliśmy jesteśmy teraz silniejsi.
Chełmianka Chełm – Podlasie Biała Podlaska 2:2 (1:0)
Bramki: Koszel (13), Banaszak (90+1-z karnego) – Kruczyk (82), Kocoł (90+3).
Chełmianka: Drzewiecki – Michalak (55 Jabkowski), Chodziutko, Wołos, D. Niewęgłowski, Koszel, Uliczny, Piekarski, Kompanicki, Budzyński, Banaszak (69 Olszak).
Podlasie: Gugeszaszwili – Renkowski (77 Kosieradzki), Konaszewski, Łakomy, Komar, Leśniak (69 Kruczyk), Kocoł, Andrzejuk, Grajek, Syryjczyk (60 Dmowski), Zabielski.
Żółte kartki: Piekarski, Koszel, Kompanicki, Budzyński, Banaszak – Leśniak, Renkowski, Kruczyk, Gugeszaszwili, Andrzejuk.
Czerwone kartki: Kompanicki (Chełmianka, 49 min, za drugą żółtą), Koszel (Chełmianka 54 min, za druga żółtą).
Sędziował: Michał Gurgul (Kraków).