W sobotę piłkarze Wisły rozgrywali pierwszy z trzech finałów. Aby przedłużyć nadzieje na utrzymanie musieli wygrać w Bełchatowie. Niestety, nic z tego nie wyszło. Wisła przegrała z tamtejszym GKS 0:3 i na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu nadal znajduje się w strefie spadkowej. A to oznacza, że drugi spadek z rzędu jest coraz bardziej realny.
Przed meczem kapitan Dumy Powiśla Mateusz Pielach zapowiadał, że nikt w Puławach nie ma zamiaru się jeszcze poddawać. – Sytuacja jest dramatyczna, ale musimy dać z siebie wszystko co mamy najlepszego i wygrać. Nadal możemy się uratować – mówił popularny „Beny”. Niestety, statystyki nie były przychylne przyjezdnym. W tym roku „Brunatni” przegrali u siebie tylko jedno spotkanie. W środę potrafili ograć przed własną publicznością lidera – GKS Jastrzębie.
W pierwszej połowie dominowała przede wszystkim walka. Naprawdę groźne sytuacje można było policzyć na palcach jednej ręki. Po stronie przyjezdnych aktywny był głównie Sylwester Patejuk. Najpierw próbował szczęścia po strzale głową. Niestety, bez efektu bramkowego. Po kwadransie „Patej” znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali, ale w ostatniej chwili z interwencją zdążyli wracający obrońcy.
W samej końcówce podopieczni Bohdana Bławackiego stworzyli sobie najlepszą okazję. Po świetnej centrze w pole karne Iwana Litwiniuka do piłki dopadł Piotr Zmorzyński. Jego uderzenie zdołał jednak obronić bramkarz GKS. I na przerwę obie ekipy schodziły przy bezbramkowym remisie. Był to jednak podział punktów ze wskazaniem na gości.
Szybko po zmianie stron walcząca o życie Wisła znalazła się w jeszcze większych tarapatach. W 55 minucie Dawid Flaszka dostał dobre podanie w pole karne i pewnym strzałem otworzył wynik zawodów. Później niby Wisła starała się o wyrównanie jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. Trener Bławacki próbował ratować sytuację zmianami jednak kolejni rezerwowi też nie odmienili losów spotkania. A w 83 minucie było praktycznie po zawodach. Przyjezdni nie mieli już nic do stracenia i poszli do przodu. Nadziali się jednak na kontrę. Jedno długie podanie i Krystian Peda wyłożył piłkę do Flaszki, a ten podwyższył na 2:0. W samej końcówce Szczepan Kogut ustalił wynik na 3:0.
Jeszcze dzisiaj trzeba będzie sprawdzić wynik meczu Znicz Pruszków – ROW Rybnik (początek o godz. 19). A jutro o godz. 16 MKS Kluczbork gra z Gryfem Wejherowo. Przy korzystnych wynikach nie wszystko będzie jeszcze stracone. Nie ma jednak co ukrywać, że po sobotniej porażce sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. TYm bardziej, że za tydzień puławianie nowu na wyjeździe zmierzą się z walczącym o awans Radomiakiem.
GKS Bełchatów – Wisła Puławy 3:0 (0:0)
Bramka: Flaszka (55, 83), Kogut (90+3).
GKS: Lenarcik – Sierczyński, Grolik, Magiera, Ryszka, Garuch, Bartosiak, Janasik (67 Peda), Pietroń, Flaszka (90 Berłowski), Thiakane (90 Kogut).
Wisła: Madejski – Sedlewski, Żemło, Pielach, Sulkowski (73 Popiołek), Szymankiewicz (88 Brzeski), Kobiałka, Litwiniuk, Zmorzyński, Patejuk (82 Smektała), Hirsz (75 Ploj).
Żółte kartki: Litwiniuk, Żemło, Popiołek – Garuch, Thiakane, Bociek.
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce).