W sobotę o godz. 17 Podlasie gra u siebie z Avią Świdnik. Zespoły przystąpią do derbów w odmiennych nastrojach
Świdniczanie po świetnej rundzie wiosennej zdecydowali spuścili z tonu. Wygrali zaledwie jeden mecz. Ostatnio pokonała ich nawet pogodzona ze spadkiem od dłuższego czasu Wierna Małogoszcz. Działacze uznali, że po kolejnej porażce miarka się przebrała. Do zespołu rezerw przesunięci zostali trzej piłkarze: Wojciech Białek, Łukasz Gieresz i Michał Maciejewski. Dodatkowo podobna kara, ale w zawieszeniu spotkała Piotra Piekarskiego i Iwana Dykija.
– Do końca sezonu trzech zawodników przesuniętych do drugiej drużyny już nie pojawi się na trzecioligowych boiskach. Nie chcę jednak przesądzać, czy to oznacza dla nich koniec przygody z Avią – wyjaśnia Łukasz Reszka, prezes MKS Avia Świdnik. – Piotr Piekarski i Iwan Dykij muszą do końca rozgrywek poczynić postępy. Jeżeli tego nie zrobią wyciągniemy wobec nich te same konsekwencje. Można powiedzieć, że będą w najbliższych meczach pod lupą – dodaje prezes Reszka.
Ostatnio w III lidze zadebiutował 20-letni Mateusz Kot. Do pierwszej drużyny awansował także bramkarz Patryk Jaroszek. Ten pierwszy zaliczył całkiem udany pierwszy występ. – Byliśmy zaskoczeni, bo naprawdę pokazał się z dobrej strony. Mógł nawet zdobyć gola w Małogoszczu, ale trafił w poprzeczkę – mówi Wiesław Kołodziej, drugi trener żółto-niebieskich. Wydaje się, że pod nieobecność Białka na szpicy w Białej Podlaskiej wystąpi Krystian Mroczek. – Jedziemy tam, żeby wygrać. Nie wiedzie nam się ostatnio najlepiej, ale chłopaki grają o swoją przyszłość – dodaje asystent Jacka Ziarkowskiego.
Avia zapowiada, że będzie gryzła trawę, ale piłkarze Podlasia w środę zrzucili z barków duży ciężar. Remis z Garbarnią praktycznie daje zespołowi Miłosza Storto utrzymanie. – Jesteśmy blisko. Cosmos Nowotaniec musiałby w trzech ostatnich meczach wywalczyć siedem punktów, przy założeniu, że my wszystko przegramy. W sobotę chcielibyśmy już jednak na sto procent zapewnić sobie ligowy byt – mówi trener Storto. I przyznaje, że już w środę dostał gratulacje i podziękowania z Motoru. – Znamy się z Piotrkiem Zasadą i to on się odezwał. Fajnie, że inni cieszyli się z naszego wyniku, ale to przede wszystkim radość dla nas. A mogło być jeszcze lepiej, bo prowadziliśmy w 85 minucie 2:1. Mogliśmy dowieźć nawet zwycięstwo. Wiadomo, że przy 2:2 gospodarze naciskali i było gorąco, ale udało się zremisować.