W czterech kolejkach rundy wiosennej Motor zdobył osiem goli. Co ciekawe, połowę z tego dorobku zapisali na swoim koncie obrońcy.
Przed tygodniem w Oświęcimiu pełną pulę żółto-biało-niebieskim zapewnił stoper Bartosz Waleńcik. W spotkaniu ze Spartakusem Daleszyce skutecznością błysnął Kamil Pajnowski, który skompletował hat-tricka, a to niecodzienny wyczyn, jak na lewego obrońcę.
– To był mój dzień. Miałem trzy sytuacje i strzeliłem trzy gole. Bardzo się cieszę, ale najważniejsze są punkty drużyny – mówił „Pajno”, który trzy razy świetnie znalazł się w polu karnym rywali i z zimną krwią wykorzystał każdą okazję, jaka się nadarzyła.
Na razie obrońcy wyręczają napastników. Ale taki obrót sprawy wcale nie martwi trenera Roberta Góralczyka. – Michał Paluch strzelił bramkę dwa mecze temu. Mateusz Majewski jeszcze się nie przełamał w oficjalnym spotkaniu. Była szansa w meczu ze Spartakusem, ale coś na razie nas zawodzi. Dobrze, że strzelają inni, głównie defensywnie zawodnicy. W Oświęcimiu gola zdobył Bartosz Waleńcik, a teraz Kamil Pajnowski trzy. To oznacza, że ciągle w naszej grze są rezerwy – mówi szkoleniowiec.
– Na pewno wiele pracy napastnicy wykonują samą obecnością na boisku. Wiadomo jednak, że od zawodników ofensywnych wymaga się bramek i z tego się ich rozlicza. Często nie docenia się pracy, którą wykonują. Na treningach momentami wydaje się, że przełamanie nastąpi już teraz, że to już ten moment, ale okazuje się, że warunki meczowe to jednak co innego. Cóż, jak powiedziałem, mamy ciągle rezerwy przed tymi 13 meczami, które nas czekają. Może w tych kluczowych spotkaniach to właśnie napastnicy będą zdobywać bramki – dodaje opiekun ekipy z Lublina.
W zimie do drużyny dołączyli: Waleńcik, Pajnowski, Kamil Poźniak i Majewski. Wydawało się, że właśnie ten ostatni zapewni Motorowi sporą liczbę goli. W końcu niecały rok temu „Majo” pokonywał bramkarzy rywali w barwach Ruchu Chorzów w I lidze. W 14 występach zaliczył wtedy cztery trafienia. Na razie nie może jednak otworzyć swojego konta w nowym klubie.
– Chciałoby się, żeby nowy napastnik strzelił, jak najszybciej. Mateusz na pewno ma duże możliwości. Od pierwszego dnia, jak się u nas znalazł mieliśmy dużo wiary, w to, że będzie to zawodnik, który będzie zdobywał gole. I dalej w to wierzymy. Być może ta pierwsza bramka pozwoli mu zrzucić ten balast, czy obciążenie, jakie na nim ciąży. Przed nami kolejne mecze i dalej wierzymy, że wszystko ułoży się po naszej myśli – przekonuje trener Góralczyk.
POZYTYWNE ZMIANY
Trzeba też dodać, że przeciwko Spartakusowi żółto-biało-niebiescy zdecydowali się na kilka zmian w podstawowym składzie. Konrad Nowak musiał pauzować ze względu na żółte kartki. Szansę dostali za to: Marcin Michota, Dawid Pożak, czy Szymon Kamiński. – Jedna roszada była wymuszona, a trzy miały na celu utrzymanie piłkarzy w rywalizacji i rytmie meczowym. Nie mamy drugiej drużyny, więc nie ma możliwości grania co tydzień dla wszystkich. Trzeba starać się to wyrównywać dodatkowymi treningami, ale to nie są warunki meczowe. Cieszę się, bo każdy z nich miał pozytywny udział w meczu ze Spartakusem – mówi opiekun Motoru.