Rozmowa z Radosławem Kursą, zawodnikiem Orląt Spomlek Radzyń Podlaski, byłym piłkarzem Motoru Lublin
- W sobotę zaczynacie ligę od meczu z Motorem w Lublinie. Jak u was sytuacja kadrowa? Nikomu w ostatnich dniach nic się nie stało?
– Poza chłopakami kontuzjowanymi od dłuższego czasu, czyli: Adrianem Zarzeckim, Arturem Sułkiem i Karolem Buzunem wszyscy powinni być gotowi na sobotę. No może poza Karolem Kalitą, ale w jego przypadku jeszcze zobaczymy. Pracuje nad tym, żeby być do dyspozycji trenera.
- Zastanawialiście się w ogóle skąd te wszystkie urazy się wzięły? Rzadko się zdarza, żeby aż tylu zawodników w zaledwie jednej rundzie musiało przejść operacje...
– Trudno powiedzieć. Na pewno z jednej strony Orlęta słyną z tego, że zaangażowanie jest na dużym poziomie i nikt nie odpuszcza. Z drugiej to chyba jednak zwyczajny pech. Trudno przyczepić się do przygotowań, bo w zasadzie wszyscy ćwiczą w podobny sposób. Nie ma jednak co ukrywać, że byłem bardzo zaskoczony. Przyszedłem do klubu, bo z gry wypadł Adrian Zarzecki, ale już w pierwszym meczu z Motorem poważnego urazu doznał Karol, za chwilę to samo spotkało Artura. A potem były inne kontuzje. Sporo się tego uzbierało, ale mimo problemów dobrze sobie poradziliśmy.
- Jak wam minął okres przygotowawczy? Jesteście zadowoleni z ostatnich sparingów?
– Śmialiśmy się z chłopakami, że spisywaliśmy się dobrze w co drugim meczu. Ostatnio przeciwko Lewartowi Lubartów zagraliśmy przeciętnie, więc teraz wypada nam właśnie to lepsze spotkanie (śmiech).
- Problem w tym, że trzy ostatnie mecze ligowe na Arenie Orlęta przegrywały: 0:4, 0:4 i 0:3...
– O tym mówił nam ostatnio trener Rafał Borysiuk. U siebie potrafimy nawiązać walkę z Motorem, ale w Lublinie, jak zapalą światła to czar pryska. Ja parę meczów na tym stadionie jednak rozegrałem i na mnie nie będzie to miało wpływu. Na pewno będę też o tym rozmawiał z chłopakami. Uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Wiemy z kim zagramy, ale jak to powiedział Johan Cruyff worek pieniędzy goli nie strzela, więc zobaczymy. Na pewno jesteśmy gotowi na ligę.
- Dla ciebie to jeszcze będzie szczególny mecz? Pół roku temu zagrałeś przeciwko Motorowi, z którego przeniosłeś się do Radzynia, ale teraz pierwszy raz wystąpisz na Arenie...
– Rzeczywiście, to będzie moja pierwsza wizyta na tym stadionie w koszulce innego klubu. Ale czy szczególny mecz? Bardziej cieszę się, że będę mógł znowu spotkać się ze wszystkimi chłopakami. Mamy ciężki terminarz na początku rundy wiosennej, ale fajnie, że już wracamy do gry.
- Kto twoim zdaniem jest faworytem do awansu? Stal Rzeszów, Motor, czy może jeszcze ktoś inny?
– Liderem na razie jest Hutnik Kraków. Trudno jednak wyrokować. Byliśmy z trenerem na finale Pucharu Polski w Puławach. Po pierwszej połowie wydawało się, że Motor spokojnie wygra. Rozegrali naprawdę kapitalną pierwszą część meczu. W drugiej wszystko się jednak odwróciło i lepiej spisywała się Wisła, dlatego trudno cokolwiek wyrokować. Na pewno i Motor i Stal będą walczyły o awans. A kto jeszcze? Przekonamy się w lidze.