ROZMOWA Z Szymonem Zgardą, piłkarzem Motoru Lublin
- Otworzył pan wynik meczu Motor – Podhale w trudnym momencie...
– Byliśmy wyznaczeni do karnego z Marcinem Burkhardtem, ale ja czułem się dobrze i Marcin oddał mi jedenastkę. Cieszę się, że udało się ja wykorzystać i że mogłem pomóc zespołowi. Najbardziej jestem jednak zadowolony z faktu, że zdobyliśmy trzy punkty. Na pewno Podhale grało w piłkę całkiem nieźle. Moim zdaniem niewiele jednak z tego wynikało. Dochodzili do sytuacji, oddawali strzały, ale najczęściej piłki lądowały w trybunach. Wydaje mi się, że mieliśmy wszystko pod kontrolą. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, dlatego cieszymy się, że udało się wygrać. Tym bardziej, że reszta spotkań została przełożona. My zrobiliśmy swoje, uciekliśmy rywalom, a teraz oni muszą nas gonić.
- Macie już pięć punktów przewagi nad drugim zespołem...
– To jednak dopiero początek. Musimy z każdym kolejnym meczem grać coraz lepiej i co tydzień dokładać po kolei trzy punkty. Jeżeli chcemy awansować, to nie mamy innego wyjścia. Jest grupa drużyn, która nas goni, więc cały czas musimy dawać z siebie maksa.
- Teraz czeka was spotkanie z Podlasiem...
– Pojedziemy tam zmobilizowani i zrobimy wszystko, żeby także zapunktować w Białej Podlaskiej. Wiadomo jednak, że mamy sporo do poprawy. Podhale grało piłką, ale w kolejnych spotkaniach to my wolelibyśmy prowadzić grę. Nie zawsze jest jednak taka możliwość. Na inaugurację mecz ułożył się inaczej, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Jest nad czym pracować i na pewno będziemy to robili na każdym treningu. Wierzę też, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
- Jak się czujesz w nowym klubie?
– Bardzo dobrze. Wszyscy dobrze mnie przyjęli. Gram na swojej pozycji, wiec wiem co mam robić. Wiadomo, że każdy trener ma swoją wizję, może troszeczkę inną, ale staram się realizować to, co nakreśla mi szkoleniowiec.
- Presja jest odczuwalna?
– Nie ukrywamy, jaki mamy w tym sezonie cel. A presja? Może każdy odczuwa ją na swój sposób? Niektórym to pomaga, niektórym pewnie przeszkadza, ale uważam, że jesteśmy mocni psychiczni i będziemy potrafili sobie z tym radzić. Na inaugurację pomogli nam kibice. Atmosfera na trybunach była świetna. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach widzów będzie przybywać i że nadal będą nas wspierali.
- Bramka w debiucie chyba pomoże w aklimatyzacji?
– Na pewno tak. Dobry początek jest ważny. Tym bardziej, że ja nie strzelam zbyt wielu bramek. Dlatego dzięki temu nabiorę pewności siebie i też będę się lepiej czuł w kolejnych występach.
- W Motorze był niedawno świetny specjalista od rzutów karnych, a teraz to wy z Marcinem Burkhardtem wygraliście rywalizację z Arturem Gieragą?
– Z tego co wiem Artur trochę się wyleczył z jedenastek. Kilku nie wykorzystał, także trener wyznaczył mnie i Marcina i my między sobą będziemy rozstrzygać, kto będzie strzelał.