Reprezentacja Polski podniosła się po porażce z Danią i dzięki zwycięstwie nad Kazachstanem, umocniła się na pozycji lidera eliminacyjnej grupy E
Po jednym z najsłabszych od lat spotkań reprezentacji narodowej, zmiany w składzie były nieuniknione. Adam Nawałka nie zdecydował się jednak na rewolucję kadrową. Dokonał trzech korekt. W miejsce znajdującego się w kiepskiej dyspozycji Artura Jędrzejczyka, postawił na oferującego więcej możliwości w ofensywie Macieja Rybusa, za mającego braki fizyczne po kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego, dał szansę Maciejowi Makuszewskiemu, który w piątek pokazał kilka niezłych zagrań, a kosztem Karola Linettiego, desygnował do gry drugiego napastnika – Arkadiusza Milika.
Zgodnie z przewidywaniami, podrażnieni po porażce w Kopenhadze, Polacy rozpoczęli agresywnie i ofensywnie, zamykając rywali we własnym polu karnym. Już w 2 min mogli objąć prowadzenie, ale Kamil Glik skiksował w dogodnej sytuacji. Niespodziewanie kilkadziesiąt sekund później świetną okazję stworzyli sobie Kazachowie, a po uderzeniu Asłana Darabayeva, piłka tylko nieznacznie minęła dalszy słupek bramki, strzeżonej przez Łukasza Fabiańskiego.
Polacy nie zwalniali tempa nawet na chwilę. Groźnie, lecz wciąż bez efektu w postaci bramek, było po akcjach Rybusa i Kamila Grosickiego lewym skrzydłem. W końcu w 11 min Piotr Zieliński prostopadłym podaniem uruchomił Turbo Grosika, a ten zacentrował w pole karne do Macieja Makuszewskiego, który mimo, że niewysoki, głową zaliczył pierwszą asystę w narodowych barwach. Zgraną przez niego piłkę, efektownym szczupakiem do kazachskiej bramki wpakował Arkadiusz Milik.
W 19 min mogliśmy mieć powtórkę z rozrywki, ale Grosicki zachował się nieco egoistycznie i zamiast odgrywać do napastnika Napoli, samemu nieudolnie próbował wykańczać akcję. W 20 min Milik był bliski strzelenia swojej drugiej bramki, ale po jego fenomenalnym uderzeniu z rzutu wolnego, David Loria czubkami palców odbił zmierzającą w samo okienko futbolówkę. Kolejną znakomitą okazję Milik zmarnował w 37 min, gdy po dwójkowej akcji z Robertem Lewandowskim wyszedł sam na sam z golkiperem przeciwników, ale nieczysto trafił w piłkę i przeniósł ją nad poprzeczką.
Łatwość z jaką 23–latek dochodził tego wieczora do podbramkowych sytuacji, była zdumiewająca. Gdyby jeszcze miał nieco lepiej wyregulowany celownik… Niestety, tuż po przerwie, zmarnował kolejną okazję, tym razem strzelając obok słupka po centrze Grosickiego. Chwilę później do siatki trafili Kazachowie, ale prowadzący zawody Andris Treimanis z Łotwy gola nie uznał, dopatrując się pozycji spalonej.
W 73 min znów „błysnął” sędzia, który po uderzeniu Lewandowskiego z rzutu wolnego, nie zauważył, że piłka przekroczyła linię bramkową o dobre pół metra. Na szczęście 120 sekund później na 2:0 podwyższył strzałem głową Glik, a w 86 min wynik spotkania na 3:0 ustalił Lewandowski.
Polska – Kazachstan 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 – Arkadiusz Milik (11), 2:0 – Kamil Glik (75), 3:0 – Robert Lewandowski (86 z karnego).
Polska: Fabiański – Piszczek, Pazdan, Glik, Rybus – Makuszewski (65 Błaszczykowski), Zieliński, Mączyński (89 Bednarek), Grosicki (90 Teodorczyk) – Milik, Lewandowski.
Kazachstan: Loria – Dmitrenko, Logvinenko, Akhmetov – Suyumbayev, Darabayev, Beysebekov (86 Tagybiergen), Shomko – Kuat – Khizhnichenko (68 Schetkin), Murtazayev.
Żółte kartki: Dmitrenko, Suyumbayev, Logvinenko, Huat (Kazachstan).
Sędziował: Andris Treimanis (Łotwa).
Widzów: 56 963.