Najpierw swoje spotkanie wygrał Górnik II Łęczna i zbliżył się do Chełmianki na punkt. Lider musiał mocno się napracować na pełną pulę, ale udało się wygrać na trudnym terenie w Końskowoli 1:0 i utrzymać cztery „oczka” przewagi nad zielono-czarnymi
W pierwszej połowie najgroźniejszy po stronie gości był Michał Budzyński, który próbował dwa razy zaskoczyć Maksymiliana Żubera. Najpierw strzelał jednak za lekko, a w końcówce pierwszej odsłony nie trafił w bramkę po uderzeniu głową. Gospodarze odpowiedzieli groźnym uderzeniem Patryka Grzegorczyka, a do tego o mały włos w dobrej sytuacji nie znalazłby się Damian Kopeć. Ostatecznie nie dopadł jednak do piłki. I po wyrównanej pierwszej połowie mieliśmy bezbramkowy remis.
Gra na poważnie rozpoczęła się po zmianie stron. Sam na sam z Damianem Drzewieckiem był Kopeć, ale nie potrafił umieścić piłki w siatce. Później kilka stałych fragmentów mieli piłkarze Artura Bożyka. Po jednym z nich w 67 minucie byli bliscy objęcia prowadzenia. Z rzutu wolnego bardzo dobrze uderzał Aleksiej Pritulak, ale trafił tylko w poprzeczkę. Po chwili biało-zieloni wreszcie się doczekali. Po centrze z rożnego kapitan Michał Wołos głową wpakował piłkę do siatki.
W 83 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Drzewieckiego. Znowu głową uderzał Grzegorczyk, ale tym razem sytuację uratował Michał Kobiałka, który wybił piłkę z linii bramkowej. Mecz powinien zamknąć Hubert Kotowicz, ale zmarnował „setkę”. Do końcowego gwizdka nic się już nie zmieniło i Chełmianka zdobyła kolejne trzy punkty.
– W pierwszej połowie też mieliśmy kilka okazji, ale nie potrafiliśmy udokumentować naszej przewagi golem. Po zmianie stron mecz rzeczywiście bardziej się otworzył. Mieliśmy strzał w poprzeczkę, ale ostatecznie wygraną dał nam kapitan. To była zasłużona wygrana. Ciągle graliśmy swoje, nie rezygnowaliśmy i zostaliśmy za to nagrodzeni – ocenia Artur Bożyk, trener Chełmianki.
– W pierwszej części gra była bardziej zachowawcza. Więcej działo się w drugiej. Mieliśmy swoje szanse i mamy lekki niedosyt, bo jako pierwsi mogliśmy zdobyć gola. W końcówce też mogliśmy się pokusić o wyrównanie. W końcowym rozrachunku trzeba przyznać, że rywale byli mądrzejszym i bardziej dojrzałym zespołem. Walczyliśmy jednak i daliśmy z siebie wszystko – wyjaśnia Jerzy Krawczyk, opiekun Powiślaka.
Powiślak Końskowola – Chełmianka Chełm 0:1 (0:0)
Bramki: Wołos (70).
Powiślak: Żuber – Pięta, Grzegorczyk, Leszczyński, Przychodzień, Rafał Giziński, Banaszek (77 Niećko), Dominik Giziński, Salamandra (46 Zimny), Kamola (72 Sułek), Kopeć.
Chełmianka: Drzewiecki – Wołos, Falisiewicz, Maliszewski, Kwiatkowski, Jabkowski (87 Krupski), Kobiałka, Kompanicki, Uliczny (69 Kotowicz), Prituliak (79 Koprucha), Budzyński (53 Chariasz).
Żółte kartki: Przychodzień, Banaszek – Wołos, Chariasz.
Sędziował: Karol Walczuk-Wałczuk (Biała Podlaska). Widzów: 300.