Powiślak wygrał z Kłosem Chełm 3:2, chociaż to rywale po 52 minutach prowadzili 2:0. Trenerskim nosem wykazał się Łukasz Giza. Zawodnicy rezerwowi zdobyli dwie bramki, a przy trzeciej też dorzucili swoją cegiełkę
W 32 minucie świetnie w polu karnym gości zachował się Łukasz Drzewicki. „Skręcił” trzech rywali i bez problemów posłał piłkę do siatki. Powiślak nie wyglądał, jak zespół z czołówki tabeli. Tuż po przerwie było jeszcze gorzej. W 52 minucie kapitalną bombą z ponad 30 metrów popisał się Kazimierz Bala i ekipa z Końskowoli traciła do rywali już dwa gole. Zanosiło się na to, że drużyna trenera Giza w końcu będzie musiała pogodzić się z pierwszą porażką w sezonie.
Tymczasem goście szybko wrócili do gry. W 60 minucie rezerwowy Mateusz Kamola strzelał z rzutu wolnego i pechowo trafił w słupek. W odpowiednim miejscu znalazł się jednak Patryk Grzegorczyk i zdobył bardzo ważnego, kontaktowego gola. Niedługo później był już remis. Tym razem po stracie w środku pola gospodarzy Kamola znalazł się w sytuacji sam na sam, którą zakończył uderzeniem po długim rogu.
Gospodarze szukali jeszcze zwycięskiego gola. Poszli co przodu jednak Powiślak świetnie ich skontrował. Bohaterem został inny ze zmienników Maciej Pięta, który w doliczonym czasie gry wygrał pojedynek z bramkarzem Kłosa. – Nieciekawie to wyglądało, ale pokazaliśmy charakter i udowodniliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną – cieszy się Łukasz Giza. – Wyciągnęliśmy wnioski po słabej pierwszej połowie, wyszliśmy wyżej i to przyniosło efekty. Znowu swoje zrobili też rezerwowi, którzy odmienili naszą grę. Gratulacje dla chłopaków. Mam 20 ludzi do grania, wszyscy jesteśmy drużyną i nawet, jak ktoś ma słabszy dzień to potrafimy sobie poradzić – ocenia trener Giza.
Duży niedosyt panował za to po meczu w ekipie Kłosa. – Cóż, nie powinniśmy tego przegrać. Niestety, popełniliśmy proste błędy, po których traciliśmy dwie pierwsze bramki. Najpierw niepotrzebny faul i goście mieli rzut wolny, z którego wyrównali. Później straciliśmy piłkę, poszło prostopadłe podanie i zrobiło się 2:2. Nie robimy jednak tragedii z tej porażki. Gramy dobrze i wierzymy, że punkty przyjdą w kolejnych meczach. Szczęście musi się w końcu uśmiechnąć i do nas – mówi Andrzej Krawiec.
Kłos Chełm – Powiślak Końskowola 2:3 (1:0)
Bramki: Drzewicki (32), Bala (52) – Grzegorczyk (60), Kamola (67), Pięta (90+1)
Kłos: Porzyc – Siatka (46 Stepaniuk), Kowalski, Poznański, Ciechoński, Flis, Huk (80 Wojtal), Bala, Bryk (75 K. Gierczak), P. Gierczak, Drzewicki.
Powiślak: Żuber – Wankiewicz, Grzegorczyk, Antoniak, Leszczyński, Banaszek, Miazga (65 R. Giziński), Fularski (46 Kamola), Sułek (80 Kopeć), Kłyk (90 Kędra), Przychodzień (46 Pięta).
Żółte kartki: Poznanski, Drzewicki – Miazga.
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska). Widzów: 150.