Bramkarz Orląt Łuków, zaledwie 16-letni Jacek Kopeć do tej pory spisywał się bez zarzutu. Niestety, w niedzielę nie pomógł swojej drużynie w Kocku. Polesie wygrało 3:1, a już po 25 minutach miało w zapasie dwie bramki.
Przy pierwszym trafieniu golkiper przyjezdnych oddał piłkę rywalom. Szybkie, prostopadłe podanie do Kacpra Dudusia i ten idealnie uderzył do siatki. W podobnych okolicznościach były zawodnik Górnika II podwyższył na 2:0. Jeszcze przed przerwą Polesie mogło się pokusić o trzecią bramkę, ale tym razem spudłował Szymon Bielecki.
Po zmianie stron goście dążyli do zmiany wyniku i w 61 minucie złapali kontakt z rywalami za sprawą celnego strzału Damiana Soćko. Drużyna Roberta Różańskiego mogła pójść za ciosem, ale w 78 minucie Kopeć nie opanował piłki i ratował się faulem. A że cała sytuacja miała miejsce w polu karnym, to sędzia musiał wskazać na „wapno”. Z 11 metrów nie pomylił się Grzegorz Misiarz i całkowicie podciął już rywalom skrzydła.
– Bardzo potrzebowaliśmy tych punktów, bo w końcu wywalczyliśmy komplet w meczu u siebie. Cieszymy się z wygranej, chociaż mogliśmy uniknąć nerwów po przerwie, ale zmarnowaliśmy kilka dobrych okazji. Nie ważne jednak jak, liczy się przede wszystkim to, że dopisujemy do naszego konta trzy „oczka” – mówi trener gospodarzy Grzegorz Białek. Co ciekawe, to były w ogóle pierwsze punkty ekipy z Kocka na swoim stadionie. Wcześniej wszystkie pięć zdobyli w gościach.
Niepocieszeni po ostatnim gwizdku byli goście. – Nasz młody bramkarz kiedyś w końcu musiał zapłacić frycowe. I niestety tak stało się właśnie w Kocku. Szkoda, bo to raczej my graliśmy w piłkę. Rywale byli za to bardzo konkretni w swoich poczynaniach. Szkoda, bo mogliśmy powalczyć o jakieś punkty, ale przez nasze błędy sami odebraliśmy sobie szansę – ocenia Robert Różański, opiekun zespołu z Łukowa.
Polesie Kock – Orlęta Łuków 3:1 (2:0)
Bramki: Duduś (15, 25), Misiarz (78-z karnego) – Soćko (61).
Polesie: Zapał – Dobosz, Kamiński, Krupski (46 Góral, 65 Wójcicki), Wójcik, Duduś, Maciej Skrzypek, Majcher (62 Cybul), Al-Swaiti (82 Sikorski), Misiarz, Bielecki (74 Nowakowski).
Orlęta: Kopeć – Goławski (58 Czerski), Bulak, Ł. Ebert, Wieliczuk, Sowisz (58 P. Skrzypek), Kierych, Siemieniuk, Dołęga (58 Olszewski), M. Ebert, Soćko (80 Kurowski).
Żółte kartki: Misiarz, Kamiński – Kopeć, Olszewski, Ł. Ebert.
Czerwona kartka: Ł. Ebert (Orlęta, 76 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Mariusz Słoboda (Zamość).
Podnieśli się po Motorze
Drużyna Łukasza Gizy przegrała dwa ostatnie spotkania. Jedno w lidze i w środę w ramach Pucharu Polski z Motorem aż 0:7. W niedzielę Powiślak wrócił jednak do wygrywania. Pokonał na własnym boisku MKS Ryki 2:0.
Od pierwszego gwizdka dominowali gospodarze, ale długo mieli problemy z umieszczeniem piłki w siatce. Udało się w 33 minucie. Mateusz Kłyk za pierwszym podejściem nie znalazł sposobu na Bartłomieja Kałaskę, ale piłka szczęśliwie do niego wróciła i przy dobitce golkiper gości był już bezradny. Minęło 120 sekund i miejscowi mieli na koncie drugiego gola. Tym razem Paweł Bielak posłał centrę z rzutu rożnego, a w swoim stylu walkę w powietrzu wygrał Patryk Grzegorczyk i głową skierował piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą Mateusz Kamola przymierzył w słupek. A tuż po wznowieniu gry zdecydowanie powinno być 3:0. Grzegorczyk zmarnował jednak rzut karny.
– Liczyliśmy na to, że uda nam się podnieść po dwóch porażkach i cieszymy się z punktów – mówi Łukasz Giza, trener Powiślaka. – Styl wygranej na pewno pozostawia wiele do życzenia, ale liczy się fakt, że znowu zgarnęliśmy pełną pulę. Mogliśmy wygrać wyżej, bo zmarnowaliśmy kilka dogodnych okazji na gole. Trzeba jednak przyznać, że Ryki też mogły coś strzelić – wyjaśnia popularny „Gizmen”.
Powiślak Końskowola – MKS Ryki 2:0 (2:0)
Bramki: Kłyk (33), Grzegorczyk (35).
Powiślak: Zolech – Antoniak, Grzegorczyk, Leszczyński, Kazubski (75 Matheo), Bogusz (62 Miazga), Dudkowski (62 Rułka), Pięta, Kamola (62 Mietlicki), Bielak, Kłyk (83 Murat).
MKS: Kałaska – Walasek, D. Osojca, Przybysz, Cieśla, Wasilewski (40 Szlendak), Cieślak (75 Czapla), P. Osojca (75 Taradyś), Szewczyk, Szwed (60 Darnia), Bułhak.
Żółte kartki: Leszczyński – Szwed, D. Osojca.
Czerwona kartka: D. Osojca (MKS, 84 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Michał Mikulski (Lublin).